Thursday 5 January 2012

Rozdział 4

 No dobrze..może nie było AŻ tak pięknie..właściwie nie było w ogólne tak.Do pewnego momentu pisałam prawdę,ale później trochę mnie poniosło.Wierzcie mi..NIC nie kończy się tak bajkowo.Może cofnijmy się wstecz...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
  Harry złapał mnie za rękę i wyprowadził z domu.
-Gdzie idziemy ?- spytałam trochę rozkojarzona.Wyszliśmy na ulicę.Spowiła nas ciemność.Zapytałam Harolda,która godzina. Okazało się,że jest już po 22:0. Jak ten czas szybko leci..
-To niespodzianka -odparł mocniej ściskając moją dłoń, po czym skręciliśmy w stronę lasu i szliśmy ścieżką.
   Hazza mieszkał,w pewnym sensie na odludziu.Oczywiście miał sąsiadów,ale za jego domem nie było nic prócz drzew,które tak przy okazji trochę mnie przerażały.Na szczęście przy nim, czułam się bezpiecznie.Mimo ciemności wyczułam ,że idziemy pod górkę.
-Gdzie ty mnie prowadzisz ? spytałam zdezorientowana.Nie lubiłam tej świadomości,że o czymś nie wiem.
-Już nie daleko-odparł.

A potem..

    Kilka minut później staliśmy na jakimś wzgórzu.
-Chodź, pokażę Ci coś- powiedział Harry. Po czym, pociągnął mnie za sobą.
Lada moment i siedzieliśmy na murku ,za którym rozciągało się całe miasto.Musze przyznać,że byłam dosyć zaskoczona tym widokiem.Londyn wyglądał naprawdę pięknie nocą.
-Nie wiedziałam,że odwiedzasz takie miejsca..- powiedziałam
-A jednak - uśmiechnął się-. Przychodzę tu jak mam jakiś problem..albo po prostu ,żeby pomyśleć.
   Nie wiedziałam co powiedzieć.Milczeliśmy,jednocześnie wpatrując się w migoczące światła w oddali.
Mimo wszystko, lubiłam tą ciszę.Miło było siedzieć,patrzeć,czuć..jednocześnie.Nie potrzeba słów.Tak było idealnie.Dodatkowo obecność Harrego..muszę przyznać,że to było nawet romantyczne.Jednak nic nie zaszło. NIC. Kompletnie nic.A za miej więcej pół godziny ,odezwał się telefon Hazzy.
-Halo ? - powiedział do słuchawki
-CO ?! I co ? ok..my ? zaraz wracamy.. na razie.
Koniec połączenia.
-Dzwonił Liam.W domu były gliny.Na szczęście nikogo nie zgarnęli.Ale lepiej wracajmy.
-woo..nie ma to jak zakończyć imprezę wizytą policji.
-właśnie..chodźmy-odparł ,po czym poszliśmy do jego domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-No nareszcie jesteście !- wykrzyknął na nasz widok, nieco roztrzęsiony Liam, stojący na środku salonu.
-Co się tu stało ?! - Harold wytrzeszczył oczy.Zresztą ja również.
   Dom wyglądał jak pobojowisko.Nie było widać podłogi.Wszędzie porozrzucane kubki po piwie,przewrócone krzesła,poprzestawiane sofy,pełno pustych paczek po chipsach,fajki,soki,balony < co tu do licha robiły balony ?! > i kilkanaście butelek po wódkach.I to tylko niektóre 'rzeczy'.Nie jestem przecież w stanie wypisać dosłownie wszystkiego.Ale co dziwne..było pusto. Prócz mnie,Hazzy i Liama nie było nikogo.
Harry nie był raczej szczęśliwy ,z powodu tego co wtedy zobaczył.Przemówił Liam:
-Ee..właściwie nie wiem jak do tego doszło,ale..impreza z nad basenu przeniosła się do domu.Nie mogłem  zapanować nad tymi wszystkimi ludźmi.I jeszcze pojawiła się grupa dziwnych gości.Wparowali do domu.Szukali ciebie. Powiedziałem,że nie ma cie teraz, nie wiem gdzie jesteś i nie wiem kiedy będziesz.Trochę się wkurzyli,poprzewracali meble, powrzeszczeli i wyszli. Co to za ludzie ?
   Przysłuchiwałam się opowieści Liama z prawie otwartą buzią.Boże. Nie było nas niecałą godzinę ,a tu tyle się działo.Spojrzałam na Harrego. Był zły? zaniepokojony ? nie.właściwie określenie to :kompletnie wytrącony z równowagi.Obiegł wzrokiem ogromny salon.Przeczesał włosy i w końcu się odezwał:
-Gdzie reszta ?
-Louis poszedł odprowadzić do domu Eleanor, po Danniele przyjechał ojciec,Nialler znikł jakiś czas temu,a Zayn i Sidney leżą u malika w pokoju- i nie bardzo kontaktują. - wytłumaczył haroldowi payne- ale nie odpowiedziałeś na pytanie : kim byli ci dziwni faceci ?
-nie ważne.zajmę się nimi później.Lepiej wytłumacz mi skąd wzięła się tu policja ?  - harry szybko zmienił temat. zaczął chodzić nerwowo po pokoju.
   Stałam jak idiotka i słuchałam ich rozmowy.Nie wiedziałam co z sobą zrobić.Zachowanie Hazzy było dosyć dziwne. Wiedziałam,że coś jest nie tak.Ale nie mogłam przecież powiedzieć tego na głos.Właściwie go nie znałam,więc nie miałam raczej prawa ,by go oceniać ,a tym bardziej wyrażać swoje opinie.
- wyglądali dosyć niebezpiecznie,skąd ty tak w ogóle znasz takich ludzi ?- dopytywał się Liam,podchodząc bliżej do Hazzy.
-Możesz już skończyć ten temat ?! To nie twoja sprawa- krzyknął nagle Harry i wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
Liam podszedł do okna.Właściwie nie wiem na co patrzył. Ja siedziałam cicho na sofie,nie zwracając zbytnio na siebie uwagi.Zastanawiałam się co mam zrobić.Przemyślałam sprawę po czym rzuciłam do Payne'a :
-Może ogarnijmy ten syf ?
Liam odwrócił się nagle w moją stronę.
-Przepraszam, zamyśliłem się.Nie musisz tego sprzątać.Jesteś gościem- powiedział z lekkim uśmiechem.-Sam to zaraz  zrobię.
-Daj spokój,zajmie Ci to z kilka godzin.Zresztą i tak nie mam nic lepszego do roboty.
-na pewno ?
-na pewno- poderwałam się z sofy
-wiesz gdzie są  jakieś worki ? trzeba pozbierać te wszystkie śmieci
- wiem są w szufladzie w kuchni - powiedział Liam po czym poszliśmy do kuchni.
Wzięliśmy worki i zaczęliśmy zbierać kubki i wszystko inne ,co znajdowało się na podłodze.
Podczas sprzątania,trochę rozmawialiśmy.Nie była to jakaś długa pogawędka..ale..
Spytałam go o tych 'dziwnych' ludzi, którzy szukali Harrego.Payne powiedział ,że wyglądali na narkomanów i nie może pojąć, czego chcieli od hazzy.
-Nie znam tych facetów.Prócz jednego.Pośród nich był Jake Mason.Nie lubię tego gościa.Myśli,że kasą może kupić wszystko i wszystkich.Słyszałem,że ostatnio zaczął ćpać.Tylko co on i jego znajomi chcieli od Harrego ? Nigdy nie widziałem go z Jakem,a tym bardziej nie z takimi typami jak ci co tu byli.- powiedział Liam,jednocześnie zawiązując,pełny już worek.
Chciałam coś powiedzieć,ale do domu wpadli nagle Niall z Louisem.
-Oo widzę,że już posprzątaliście- rzucił uśmiechnięty tomlinson.
-Ta..- przeciągał Payne
-Znalazłem Nialla !Wiesz gdzie był ? Siedział w całodobowym barze za rogiem.- powiedział Louis po czym spojrzał na mnie. - uśmiechnęłam się do niego.
-standard -mruknął pod nosem liam
Niall przywitał się ze mną i szybko zniknął gdzieś na górze
-Gdzie harry ? -spytał tomlinson rozsiadając się przed telewizorem
-wyszedł.i uprzedzając twoje kolejne pytanie : nie,nie wiem gdzie.- payne nie był w najlepszym nastroju.
-jezu..co ty taki złośliwy,tylko pytałem
-ide pod prysznic- rzucił Liam
Zostałam na dole sama z Louisem,który szukał czegoś w lodówce.Po chwili wykrzyknął
-JEST !chcesz trochę ?- powiedział, wyciągając z lodówki dużą pizzę.
-ee nie..idę do domu ,już późno.- powiedziałam podnosząc się z sofy
-no chyba żartujesz. zostajesz tu. jest po 01:0 daj spokój siadaj  - odparł wskazując miejsce przy ladzie w kuchni.
-naprawdę nie mogę..- raczej nie widziało mi się zostanie u nich na noc. w końcu nie bardzo się znaliśmy.I wtedy doszło do mnie ,że miałam spać dziś u sidney..,która leżała  na górze, pół przytomna w ramionach malika.
-przestań. zostajesz.dam ci jakieś ciuchy i prześpisz się w jednym z pokoi gościnnych.a teraz siadaj - spojrzał na mnie dosyć przekonująco,nie byłam w stanie odmówić.
- no dobrze,ale na pewno nie bede przeszkadzać ?
-nie no co ty.wszyscy będą szczęśliwi- uśmiechnął się Louis,po czym pokroił pizze i włożył ją do mikrofali.
Usiadłam na wskazane przez niego miejsce.Co dziwne,nie byłam zmęczona.Tomlinson był bardzo sympatyczny i miło mi się z nim rozmawiało.Po kilku minutach pizza była gotowa.
- PIZZA! - krzyknął na cały dom louis. - zaraz się zlecą.
Miał rację. Moment i Liam z Niallem siedzieli z nami przy stole.Horana trochę poniosło.Właściwie nie trochę tylko bardzo. Rzucił się na jedzenie jakby nie jadł nic od kilku dni.A kilkanaście minut temu louis przyprowadził go z całodobowej knajpy..więc to było trochę dziwne. mimo to lubiłam blondasa był uroczy i tak samo sympatyczny jak pozostali.Nie wiele o nich wiedziałam,więc zaczęłam zadawać jakieś pytania.Byłam trochę zdziwiona tym,że chłopcy czuli się w domu Hazzy jak u siebie.Mieli nawet swoje pokoje.Okazało się,że Harry nie bardzo lubi samotność.Jego rodziców ciągle nie ma ,a jak są to tylko raz na jakiś czas.Więc dom jest jakby Harolda.Mieszkanie jest ogromne i ma kilka wolnych sypialni dlatego Liam,Louis,Niall i Zayn często u niego nocują.Właściwie są tu częściej niż we własnych domach.
Blondas,tomlisnon i payne nagle spojrzeli na siebie.Przytaknęli. I zwrócili się do mnie, Liam rzekł:
-Będziesz pierwszą osobą,oczywiście prócz naszej piątki,która się o tym dowie..mianowicie ZGŁASZAMY SIĘ DO XFACTOR !!
Chłopacy wstali od stołu,zaczęli tańczyć itd Oznajmili mi ,że to u nich normalne. Uśmiechnęłam się i powiedziałam :
-Serio ? to świetnie ! Powodzenia,zresztą na pewno się dostaniecie. słyszałam ,że macie talent.
-dziękii - wykrzyknęli wszyscy po czym zaczęli mnie przytulać hah to było coś w rodzaju "wspólnego tulenia". Urocze i dziwne jednocześnie.Po minucie usiedliśmy na swoje miejsca.
-A kiedy casting ? -spytałam gryząc kawałek pizzy
-za 2 tygodnie,musimy jeszcze sporo poćwiczyć- wyjaśnił mi Louis- wszyscy przytaknęli,nawet Niall usmarowany pizzą
Za kilkanaście minut wstaliśmy od stołu.Jednak zanim to nastało, Liam opowiedział chłopakom o dziwnych ludziach i Harrym,który wybiegł nagle z domu.Tak przy okazji  nadal go nie było.Tomlinson dzwonił kilka razy do Hazzy,jednak nie odbierał.W końcu odpuścił i wstając od stołu powiedział,że idzie po rzeczy do spania dla mnie  i zaraz wróci.W tym czasie Payne sprzątnął ze stołu,po czym wszyscy zasiedliśmy przed wielkim ekranem tv na kanapie.
-Oo ! właśnie się zaczęło !-wykrzyknął Niall
Po kilku minutach wrócił Louis z trochę za dużą dla mnie koszulką i flanelowymi spodenkami.
-To Hazzy, ja nie miałem nic czystego-zaśmiał się i rzucił mi ciuchy.
-dzieki, mam nadzieję,że harry nie bedzie miał mi za złe
-no co ty,na pewno nie !
Lou dołączył do nas, zasiadając przede mną na podłodze.Przykryliśmy się kocem.Oglądaliśmy 'To właśnie miłość'. Wszyscy płakaliśmy,jednocześnie zajadając się popcornem,który niall znalazł gdzieś w kuchni.Niektórzy mogą sądzić,że płaczący chłopcy to cioty,jednak ja uważam, że to urocze. Przynajmniej nie kryją swoich uczuć.Film dobiegł końca.Liam szeroko się przeciągnął,przypadkowo uderzając mnie ręką w głowę.
-Auu,byś uważał - walnęłam go dłonią w ramię śmiejąc się
Spojrzał na mnie z tym swoim szelmowskim uśmiechem.Właściwie nie wiem czemu,ale wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem,włącznie z niallem i louisem.To naprawdę fajni goście.Czuję się  bardzo swobodnie w ich towarzystwie.
-która godzina- spytałam
-03:22 - odpowiedział mi louis
-Idziemy już spać ? -niall zrobił minę a'la kot ze shreka.
-Jak chcesz to nie idź- mruknął payne , skacząc po kanałach
 Spojrzałam na moje ubranie.Dalej miałam na sobie brzoskwiniową sukienkę.
-Gdzie łazienka ? muszę doprowadzić się do porządku
-Na końcu tamtego korytarza po prawej- wytłumaczył mi niall wskazując dłuugi korytarz za sofą.
- ok..dzięki,zaraz wracam - powiedziałam uśmiechając się do chłopców,po czym udałam się we wskazaną stronę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ok..nie jest dobrze.Mam przestój twórczy.Napisanie tego rozdziału zajęło mi kilka ,baaaaardzo długich godzin.Także nie dziwcie się,że jest beznadziejny.Przepraszam i oby następny rozdział był lepszy.

xx

I oczywiście dziękuję za wyświetlenia :)




1 comment:

Anonymous said...

Czekam na nastepny!