Tuesday 31 January 2012

Rozdział 10

Nie mogłam zasnąć.Przewracając się z boku na bok,praktycznie zaplątałam się w kołdrze.Zdążyłam tylko zmrużyć oczy,a na dworze już zapadł zmrok.Zapatrzona w prawie bezgwiezdne niebo,próbowałam pozbierać myśli, jednak nie bardzo wychodziło.Rozpraszało mnie dosłownie wszystko.
Włącznie z płynącymi po oknie stróżkami deszczu,które tak przy okazji stały się irytujące.Było już po 20:0 co oznaczało koniec odwiedzin.Budynek z głośnego,pełnego dorosłych i krzyczących dzieci stał się niemalże całkowicie cichy.Dochodziły mnie jedynie szepty biegających po korytarzu pielęgniarek,które tak przy okazji,chyba kogoś obgadywały.Z trudem zwlekłam się z łóżka.Poszłam do stolika po laptopa,dostarczonego mi przez mamę i ipoda,który leżał tam już jakiś czas.Usiadłam na sofie,którą jeszcze kilka godzin temu zajmował Liam i z laptopem na kolanach zalogowałam się na twitterze.Tym razem postanowiłam zapełnić moją prawie pustą tablicę i napisałam :
 "chce do doomu ! :("
Gdy ludzie obczaili,że jestem #online zasypano mnie kilkunastoma wiadomościami typu :"wracaj do zdrowia","zobaczymy się w poniedziałek w szkole ?","współczuje ci" itd.
Sumiennie odpowiadałam na każdy tweet.Przynajmniej się nie nudziłam.Jednak natknęłam się też na takie pytanie jak : "co ci się właściwie stało?"Pękłam.Nie zamierzałam ogłaszać całemu światu,że zostałam pobita i prawie zgwałcona..po krótkim zastanowieniu odpisałam tylko,że mnie napadnięto.I wtedy to do mnie doszło:Skąd oni do cholery wiedzą,że leżę w szpitalu ?!
Okk..dziwne..-pomyślałam,spoglądając na czerwony zegar,wiszący na ścianie na przeciw mnie.Wskazywał 21:20.Jak ten czas szybko leci..Odłożyłam laptopa na stolik,włączyłam mtv.(nic innego nie oglądam)Na moje szczęście leciała 'Ekipa z New Yersey'. Sięgnęłam po ipoda i wróciłam do łóżka.
Nie zdążyłam się dobrze ułożyć..a do pokoju weszła pielęgniarka.Była miej więcej w wieku mojej 40 letniej matki,włosy krótkie,ale dobrze ułożone i miła twarz.
-jeszcze nie śpisz ? -zagadnęła
-niee jeszcze za wcześnie-uśmiechnęłam się
-no tak..dopiero przed 22:0
-wie pani może kiedy mnie wypiszą ?
-mama cie nie poinformowała ?-była trochę zdziwiona
Kiwnęłam przecząco głową.
-jutro o 10:0 powinnaś otrzymać wypis
-oo to dobrze-miałam już dość tego miejsca
-potrzebujesz jeszcze czegoś ?
Chwilę się zastanowiłam.
-niee chyba niee..chociaż ..wie pani w jakim stanie jest Harry Styles ?
-Harry..aa ten,chłopiec z loczkami,z którym cie tu przywieziono tak?
-tak..
-obudził się 2 godziny temu,jest z nim wszystko dobrze..nie wliczając złamanej nogi i kilku siniaków
-a jest szansa,że się z nim teraz zobaczę?-zrobiłam najsłodszą minę, na jaką tylko mogłam się zdobyć
-nie wiem..czy nie śpi..a jeśli nawet..jest już późno..
-proszę,to mój przyjaciel-sama byłam zdziwiona tym określeniem,przyjaciel ? ledwo go znam..-muszę z nim porozmawiać,to ważne..
-skoro to takie ważne..to chodźmy - uśmiechnęła się
-dziękuję-zeskoczyłam z łóżka i poszłam za pielęgniarką.
Co dziwne,byłam w tym szpitalu od ponad dwóch dni,a nigdy nie wychodziłam z pokoju.Właściwie nie było takiej potrzeby.W mojej sali miałam nawet łazienkę..w każdym bądź razie..
Pokój,w którym leżał Hazza znajdował się niecałe 10 metrów od mojego.Więc,gdy tylko dotarłyśmy pod drzwi nr 216,pani Mcartney ( przeczytałam to z plakietki na jej uniformie) przekazała mi,że mam góra 15 minut,po czym zniknęła w ciemnym korytarzu.Uchyliłam drzwi.
-Harry ?
-Grace..wejdź-kąciki jego ust podniosły się na mój widok
Przekroczyłam próg,zamknęłam drzwi i usiadłam przy łóżku na krześle
Wyglądał tak bezwładnie..jego zielonoszare oczy straciły ten błysk,który widziałam przy naszym pierwszym spotkaniu.Na policzku widniał, fioletowy siniak wielkości mojej pięści.
-przepraszam-szepnęłam
Wsparł się na łokciach,teraz już siedział.
-za co ?-szerzej otworzył oczy
-za to.-urwałam-...wszystko
-daj spokój to nie twoja wina,to nie ty mnie pobiłaś
-no tak,ale gdyby nie ja w ogóle nie było by cie tej nocy w parku i gdyby nie Jake..
Przerwał mi.
-nie możesz sie za to obwiniać rozumiesz ?! i co z tobą ?! czy on cie zgw..
-Nie.Nie zdążył..i to dzięki tobie.Dziękuję-wysiliłam się na lekki uśmiech
-zawsze do usług-zasalutował
Był w dobrym nastroju na kogoś ..w jego sytuacji.Ale to chyba dobrze co nie ?
Nastąpiła niewygodna cisza.Nienawidziłam takich momentów.Zaczęłam błądzić wzrokiem po pokoju.Wyglądał dokładnie jak mój.Tylko był ciut większy.
-kiedy wracasz do domu ? -nagle zapytał
-jutro.Ale nie martw się,będę Cie odwiedzać-posłałam mu szeroki uśmiech
-no mam taką nadzieję-mrugnął porozumiewawczo,a prawy kącik jego ust podniósł się w górę
Właściwie nie mieliśmy o czym rozmawiać.Praktycznie go nie nie znałam.Nie wiedziałam jaki jest,czego słucha,jakie jest jego ulubione jedzenie,ulubiony zespół,co lubi robić..itd.Ogólnie rzecz biorąc - nie wiedziałam nic.I nie czułam się z tym dobrze.
-mogę cię o coś zapytać ? -powiedziałam
-jasne,pytaj o co chcesz-patrzył na mnie wyczekująco
-o co chodzi z tobą i Jakiem?
Jego uśmieszek nagle zniknął.Miałam wrażenie,że w jednej sekundzie zaczął żałować swojej decyzji.
-o nic - odwrócił wzrok
-mi powiedział coś innego
-cokolwiek by to było ,kłamie.Nienawidzi mnie
-ma jakiś szczególny powód?
-może kilka
-po co był u ciebie w domu tej nocy jak byliśmy razem na wzgórzu?
-myślałem,że to miało być jedno pytanie.to przesłuchanie ?
-nie, wywiad środowiskowy-przewróciłam oczami-słuchaj po prostu się martwię.właściwie wszyscy się martwimy..wiesz, liam i..
Nie zdążyłam dokończyć,przerwał mi
-liaam,ostatnio chyba się do siebie zbliżyliście co nie ? -jego ton głosu ,momentalnie uległ zmianie.Z uprzejmego chłopca z przed 10 minut nie zostało nic.
-co ? -spojrzałam na niego,całkowicie wytrącona z równowagi-co niby masz na myśli ?
-wyglądacie jakby coś was łączyło
-tylko się kumplujemy,nic więcej
-daj spokój-parsknął-nie musisz udawać,widziałem jak się całowaliście..mój dom,drzwi przy mojej łazience..mówi ci to coś ?..Danniele chyba nie będzie tym zachwycona..
Totalnie mnie zamurowało.Nie miałam pojęcia co powiedzieć..na szczęście wybawiła mnie pani Mcartney,która nagle wpadła do pokoju
-minęło 15 minut-odparła,wskazując na czarny zegarek,zapięty na jej lewym nadgarstku
-właśnie wychodziłam-rzuciłam,podnosząc się z krzesła.Ruszyłam do drzwi
-do zobaczenia Grace-usłyszałam za plecami zadowolony głos Harrego
Nie odpowiedziałam.
Wróciłam do swojej sali.Byłam zdenerwowana.Skąd on do cholery wiedział o mnie i liamie ?!
 Zaczęłam panikować.I jeszcze ten fragment o danniele..Co jeśli jej powie?! Ok..zaczynałam świrować.
Spokojniee...wdech,wydech,wdech,wydech...-próbowałam się jakoś uspokoić
Nagle odezwał się mój ipod.Wzięłam go do ręki.Nowa wiadomość..od peyna:
"Tęsknie <3"
Mimo tego,co przed chwilą usłyszałam od Hazzy..moje usta wygięły się w lekkim uśmiechu.
Jednak nie odpisałam.Szybko usunęłam wiadomość i odłożyłam telefon.To nie może się tak dalej ciągnąć.
Przeniosłam z sofy na łóżko laptop i włączyłam nowy odcinek Plotkary.Serial,to było coś czego teraz najbardziej potrzebowałam.Wtuliłam się w kołdrę ii znowu odezwał się mój ipod.Westchnęłam.
Spojrzałam na ekran..dzwonił nieznany numer.Odebrałam
-Grace ? To ja danniele
Usłyszałam.Czułam,że moje serce momentalnie przestało bić

Friday 27 January 2012

Rozdział 9

Na szczęście szpitalny telewizor miał w ofercie taki kanał jak  MTV.Przez ponad dwie godziny, oglądałam wszystko co puszczali.Od maratonu z nastoletnimi matkami po durny flash prank.Oczywiście,co jakiś czas, mimowolnie zerkałam w stronę Liama,który w dalszym ciągu słodko spał.Dochodziła 16:0,a moje oczy odmawiały posłuszeństwa..wtuliłam się w poduszkę i zasnęłam.
[..]..biegłam przez park,było ciemno,płakałam,nagle upadłam,wszędzie pełno krwi,wołałam o pomoc,ktoś złapał mnie od tyłu,przyłożył nóż do szyi,cała się trzęsłam,nie widziałam jego twarzy,krzyczałam,powiedział :'to wszystko twoja wina',zaraz to przecież dziewczyna,odwróciłam się w jej stronę,to była Danniele,przepraszałam ją,mówiłam,że nie chciałam żeby to się stało,powiedziała:' teraz już za późno,jeśli ja nie mogę go mieć to nikt nie bedzie' NIEEeeeeee!!!!! [...]
Obudziłam się zlana zimnym potem.
-Grace,boże wszystko ok ?! - wykrzyczala przerażona Sidney,stojąca nad moim łóżkiem
Patrzałam na nią jakbym zobaczyła ducha.
-Halo ? G ?! - wymachiwała przede mną rękoma
Kurczowo zaciskając kołdrę,rozglądałam się po pokoju..cała drżałam,nie mogłam dojść do siebie.Spojrzałam w stronę sofy-Liama już tam nie było.
-Odezwij się Gracee ! żyjesz ?!
-to tylko zły sen-odparłam najbardziej spokojnym tonem na jaki mogłam się zdać
-masz pojęcie jak krzyczałaś ?! zawołałam pielęgniarkę,dała ci jakiś zastrzyk na uspokojenie i..
Nie słuchałam jej.Zastanawiałam się co teraz będzie.To było straszne.Nigdy nie miałam takiego snu..a co jeśli to prawda i zniszczę związek danniele i liama ? Nie chce tego.Są już razem ponad 8 miesięcy..świetnie im się układa..Dobra,cokolwiek jest między mną a paynem,trzeba to skończyć..zanim będzie jeszcze gorzej.
-znowu odleciałaś ? haloo..czy ty mnie w ogóle słuchasz ?!
-słucham..-starałam się być przekonująca
-jasne..to o czym mówiłam ? -spojrzała na mnie z wyższością
-eee..no o tym,żee..
-dobra nie ważne,opowiem ci jeszcze raz ! -podekscytowana,poprawiła się na krześle
Szczerze mówiąc,nie chciało mi się tego słuchać.Miałam ważniejszy problem na głowie,ale wiedziałam,że nie odpuści dopóki mi wszystkiego nie wyzna, dlatego powiedziałam tylko:
-zamieniam się w słuch
-więc..wczoraj byłam na tej randce a zaynem..i było ge-nial-nie !! mówie ci,najlepsza randka na jakiej w życiu byłam.Poszliśmy do tej nowej ekskluzywnej restauracji,był takii- no jak nie on ! miły i wgl,odstawił mi nawet krzesło,żebym mogła usiąść,rozumiesz to ?! kto w tych czasach robi takie rzeczy ?! no ale  nieważne.Podczas jedzenia kolacji ,rozmawialiśmy o nas.Tzn wiesz, nie o nas- O NAS, tylko o każdym z osobna,żeby lepiej się poznać.Wiesz,że mamy sporo wspólnego ?
-co na przykład ? - nie okazywałam szczególnego entuazjazmu
-lubimy imprezować,rysować i nienawidzimy w-fu !
-nie sądzisz,że ..zresztą nieważne kontynuuj..
Była w dobrym nastroju,nie chciałam jej go odbierać.Dobrze,że przynajmniej jednej z nas się układa.
-no ok..później poszliśmy do kina na jakiś horror..nie pamiętam tytułu..dziewczyna z tatuażem czy coś takiego..
-tak..też oglądałam ten film
-kiedy ? puszczają go dopiero od wczoraj
-zanim wyszłaś z zaynem dzwoniłaś do mnie,powiedziałam ci,że stoję przed kinem pamiętasz?
-aa no tak rzeczywiście..ale dalej..zayn obejmował mnie przez cały seans !!-dosłownie to wypiszczała
Fajnie..przydarzyło mi się dokładnie to samo co S..szkoda tylko,że jej z fajnym chłopakiem a mi z Jakem Masonem, który ostatniej nocy próbował mnie zgwałcić.Na samą myśl o nim,wróciły obrazy z tamtej nocy..próbowałam je wymazać z pamięci,jednak nie było to takie proste.
-to wszystko ? - zapytałam
-właściwie tak..gdy już wyszliśmy z kina do zayna zadzwonił liam i powiedział nam,że jesteście z Harrym  w szpitalu..boże jaka ja jestem głupia.Przepraszam G...nie powinnam cie była zanudzać moimi durnymi opowieściami..mów lepiej co się wczoraj stało ?
-niec się nie stało..lubię cię słuchać
-aww jesteś kochana - przytuliła mnie
-bolii- wyjęczałam
-sorkii - wróciła na krzesło
-gdzie liam ?
-wysłałam do do Starbucksa,zaraz powinien tu być
-ok.A wiesz co z Harrym ? Obudził się już ?
-niee jeszcze nie.*chwila ciszy*. Grace o co chodzi z tobą i Paynem ?
-o nic- świetnie najpierw mama teraz ona..
-jaasne..to czemu siedzi tu cały czas ? wiesz jak trudno było mi go przekonać,żeby poszedł po kawę ?
-jezuu,lubimy sie i tyle - przewróciłam oczami
-no nie wiem jak uważasz,ale mi się zdaje,że jednak znaczysz dla niego więcej..
-właśnie zdaje ci się-byłam coraz bardziej ziirytowana
-co ci jest ? ostatnio jesteś jakaś dziwna.Masz jakiś problem ?
Od odpowiedzi uratował mnie telefon S,który dał o sobie znać.
-Halo?[...]dobra już schodzę..
-To mama.Czeka na mnie przed szpitalem.Jedziemy dziś na urodziny jakiejś ciotki.Nie mogłam się wykręcić..więc do zobaczenia jutro - uśmiechnęła się do mnie i wyszła z pokoju.
Mało brakowało,a znowu musiałabym kłamać.Właściwie po co to robię ? Czemu nie mogę po prostu powiedzieć wszystkim prawdy ? Sama nie umiem odpowiedzieć sobie na to pytanie.
Poprawiłam się na łóżku.Patrzałam w biały sufit nad moją głową ,gdy nagle do pokoju wszedł Liam.
 -no nareszcie się obudziłaś!-powiedział troskliwie zamykając za sobą drzwi.Usiadł przy mnie z 3 napojami ze Starbucksa.
Nie wiedziałam co powiedzieć,więc lekko się uśmiechnęłam
-nie miałem pojęcia co pijesz dlatego wziąłem moje ulubione caramel macchiato - był zmieszany,ale zadowolony


-dzięki,to też moja ulubiona
Odwzajemnił uśmiech..zapanowała cisza..
-Musimy porozmawiać - powiedział już całkiem poważnie
-wiem..
-co się wczoraj wydarzyło ?
Zabił mnie tym pytaniem.Odwróciłam wzrok.Patrzałam w okno,padało.
-.......
-Grace,co się stało ?-powtórzył
milczałam
-Grace ?!
Miałam tego dość.W końcu musiałam komuś o tym powiedzieć.
-no dobra..co chcesz wiedzieć
-zostawiłem cie przy parku..co dalej ?- patrzył mi prosto w oczy
-dzwoniłam do Harrego,nie odbierał..szłam dalej..spotkałam Jake'a < głos mi się załamał>było z nim jeszcze 3 gości..mówił coś o tym,że mu uciekłam..dobierał się do mnie -łzy spływały mi po policzku,liam przytulił mnie -odpychalam go,krzyczalam,wołałam o pomoc, na nic,i wtedy przyszedł Harry,chciał mi pomóc,ale.jake kazał tym 3 zająć się nim..nie mial z nimi szans,widzialam wszystko..kopali go..wszędzie było pełno krwi...-rozryczałam się na dobre-..nie mogłam nic zrobić,zaczął mnie całować,zrywać ubranie..bałam się,płakałam..
Liam zerwał się z krzesła.
-zabije go..kurwa zabije.!
-nie ! -krzyknęłam-nikt nie ma się o tym dowiedzieć
-żartujesz tak ?!  Grace on cie zgwałcił..
-nie! nie zdążył..uciekli jak myśleli,że Harry nie żyje
-jezuu to nic nie zmienia -złapał się za głowe - wiesz,że przyjdzie tu policja..będą pytać..
-to powiem,że nie widziałam ich twarzy
Liam wrócił na krzesło
-cholera ,po co chcesz go kryć ?! - był zdenerwowany
-nie chce..i tak mu nic nie udowodnią..nie rozumiesz tego ? jak przyjdzie do niego policja bedzie wiedzial ,ze to ode mnie wszystkiego się dowiedzieli ,nikogo innego tam nie bylo- znowu zaczęłam płakać
-nic ci już nie grozi,jestem przy tobie
Usiadł na moim łóżku,przytulił mnie.Coś w mojej głowie mówiło mi,że to nie powinno mieć miejsca,że to złe..ale nie mogłam do odepchnąć..potrzebowałam tego...Potrzebowałam jego.Lubiłam tą falę ciepła przenikającą moje ciało,gdy był obok mnie.Czułam jakby wszystko inne straciło sens.Liczył się tylko on.
Nagle odsunął się ode mnie,spojrzał w oczy,powiedział,że wszystko będzie dobrze i pocałował mnie.
To było takie..inne.delikatne..nie potrafię tego opisać.rozpływałam się..Mimo wszystko,to ja pierwsza się od niego oderwałam.Zauważyłam,że mój zdrowy rozsądek przypominał mi o swoim istnieniu zawsze wtedy,kiedy był przy mnie Liam.
-musimy porozmawiać o innej ważnej sprawie..
-zerwę z Danniele
-co ?! - spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczyma
-jeszcze dzisiaj-był całkowicie poważny
-nie możesz..
-nic do niej już nie czuje
-to prze ze mnie tak ?
-niee..chciałem to skończyć już jakiś czas temu..nie dogadujemy się jak kiedyś-odwrócił wzrok
-a jednak czuje,że to przeze mnie..nie chce nic niszczyć rozumiesz ?
-to był błąd..
-znamy się od niecałego tygodnia..
-i co z tego ?
-co z tego ?!chce zostać sama,idź już..
-zadzwonie -powiedział wstając
-daj mi trochę czasu.. muszę to wszystko przemyśleć
-wiesz,że nie wytrzymam
-idź..
Wyszedł.Położyłam się i znowu spojrzałam w stronę okna.Czemu wszystko jest takie skomplikowane ?
Wtuliłam się w kołdrę i próbowałam zasnąć.

Monday 23 January 2012

Rozdział 8

Park nie jest najbezpieczniejszym miejscem,szczególnie nocą.Mieszkam w Londynie od niedawna,ale wiem że często dochodzi tu do gwałtów i kradzieży.Jednak mimo to,nie czułam strachu.Szłam pewnie kamienną ścieżką,mijając tylko opustoszałe ławki.Dopiero po kilku minutach doszło do mnie,że nie wiem przecież dokąd mam iść.Nie ustaliłam tego z Hazzą.Postanowiłam do niego zadzwonić.Wyjęłam z torebki ipoda i wybrałam jego numer.Nie odbierał.Świetnie.
-I co teraz ?- spytałam sama siebie
-No właśnie..co ? -usłyszałam za sobą znajomy mi głos
Odwróciłam się.Jake Mason,a za nim jacyś dziwni kolesie..miej więcej w naszym wieku.
-Czego chcesz ?-spytałam najbardziej oschłym tonem, na jaki mogłam się zdać
-uciekłaś mi dzisiaj,nie ładniee..-przysunął się tak,że dzielił nas 1cm
Czułam od niego alkohol.
-odejdź -cofnęłam się
-no przestań..wiem,że na mnie lecisz..po co te całe przedstawienie ?-powiedział
Zbliżył się ponownie,jego łapy były dosłownie wszędzie..wyrywałam się,ale nie bardzo wychodziło
-zostaw mnie ! - odepchnęłam go tak mocno,że wylądował na ziemi.
Chciałam uciec,ale zatrzymał mnie jeden z jego znajomych.Jake wstał,podszedł do mnie i uderzył w twarz.Bolało..bardzo bolało,zakręciło mi się w głowie,straciłam równowagę,upadłam..
-teraz się zabawimy..-podszedł do mnie,był obleśny..bałam się,
Nagle usłyszałam głos Harrego:
-Zostaw ją ! Słyszysz ?!-odepchnął ode mnie Jake'a i  przywalił mu kilka razy pięścią w twarz.Raczej nie spodziewałam się tego po Hazzie.
-nic ci nie jest ?- pochylił się,odgarnął włosy,zasłaniające mi oczy
-żyję..-mój głos był prawie niesłyszalny,dalej czułam ogień na twarzy
-chodź szybko ,zmywamy się stąd-pomógł mi wstać..
-nigdzie nie idziecie,zajmijcie się nim -powiedzial jake do swoich 'kumpli'-a ja z grace dokończymy to co nam przerwano..-spojrzał w moją stronę,cała drżałam,osunęłam się na ziemie,leżałam pod jakimś drzewem
Harry nie miał z nimi szans..ich było 3 on jeden..widziałam co mu robili,widziałam wszystko,ale nie mogłam nic zrobić ,płakałam.. jake zaczął mnie znowu dotykać,całował moją szyję,rozpinał sukienkę..to było straszne..zaczęłam krzyczeć
-POMOCY !!
-kochanie po co się wydzierasz, tu i tak nikogo teraz nie ma -śmiał mi się prosto w twarz
Kopałam go,wyrywałam się..wszystko na nic..
Nagle odezwał sie jeden z tych dziwnych gości
-jake..?..- był spanikowany
mason nie reagował
-jaake..mamy problem..
-Co kurwa ?! ślepy jesteś ?! jestem teraz zajęty-wykrzyczał mason wyraźnie ziirytowany.Wstał i podszedł do niego.
- on się ...nie rusza..-pokazał na krwawiącego hazze,leżącego w bezruchu
-kurwa mieliście sie nim zając,a nie go zabić..zwijamy sie stąd

Uciekli.Zostałam tam sama.Przyczołgałam się do harrego
-Bożee..- płakałam nie mogłam się opanować..cała drżałam.
Szukałam mojej torebki.Gdy już ją znalazłam zadzwoniłam na pogotowie.
-Halo ? w Green Parku,niedaleko fontanny w..południowej części, pobito chłopaka,krwawi..nie rusza się,pośpieszcie się..proszę..
-proszę się uspokoić..zaraz będziemy
Rozłączyłam się.

 Nie wiedziałam co robić..nie mogłam pomóc hazzie..nie mogłam zrobić nic.W rozdartej,do połowy odpiętej sukience,skulona siedziałam przy h płacząc.Nie mam pojęcia ile trwałam w takiej pozycji.10,15 minut? może miej,może więcej..przyjechało pogotowie.Widziałam jak wnoszą go do pojazdu.Jakaś kobieta pomogła mi wstać.Powiedziała,że wszystko będzie dobrze.Zaprowadziła mnie do karetki.Usiadłam niedaleko leżącego hazzy.Podłączono go do kroplówki.Lekarze coś robili.Nie miałam pojęcia co.Wyjęłam ipoda.Zadzwoniłam do liama.Odebrał po pierwszym sygnale.
-Halo ?
-Liam..harry..pobili go..w parku..nie rusza sie,nie moglam nic zrobic..przepraszam - ciągle płakałam
-graace spokojnie cokolwiek się stało to nie twoja wina nie masz za co przepraszać,gdzie jesteście ?
-w karetce..jedziemy do szpitala..
- do którego ?
- do Royal Brompton
-ok..wszystko będzie dobrze..zaraz tam będę 
*Koniec połączenia* 
Kobieta zrobiła mi zastrzyk,na uspokojenie.Później zasnęłam.
Obudziłam się na szpitalnym łóżku.Na krześle obok siedziała mama..
-nareszcie się obudziłaś - powiedziała z wyraźną ulgą
-gdzie Harry ?! - próbowałam wstać
-musisz jeszcze leżeć skarbie..
-co z Harrym?! -zapytałam jeszcze gwałtowniej
-jakim Harrym ?- nie wiedziała o kogo chodzi
-chłopakiem,którego tu ze mną przywieziono - dopiero wtedy uświadomiłam sobie,że mama nie zna hazzy,ani nikogo z one direction
-aa on..z tego co wiem jest już po operacji,jeszcze się nie obudził
-jaka operacja ?!
-miał problemy z oddychaniem..,ale spokojnie kochanie ,wszystko jest już w najlepszym porządku
-chce go zobaczyć..
-teraz to niemożliwe. i tak nie jest przytomny.lekarz kazał ci odpoczywać.Przywiozłam ci z domu kilka najpotrzebniejszych rzeczy,wszystko jest tam na stoliku.
Spojrzałam we wskazanym kierunku.. 'najpotrzebniejsze rzeczy' ?! było ich tyle,że stolik praktycznie znikł z pola widzenia.Jak zwykle przesadza.Ale nie miałam jej tego za złe,wiedziałam ,że stara się jak tylko może.
-dzięki mamo-lekko się uśmiechnęłam
-nie ma za co..aa właśnie,czemu nie powiedziałaś nam,że masz chłopaka ?
-co ? nie mam chłopaka.. - byłam zmieszana
-w takim razie ten młodzieniec musi cie baardzo lubić-kiwnęła głową w kierunku sofy,na której leżał Liam- czuwa tu od kiedy tylko cię przywieziono,kazałam mu iść do domu,ale upierał się,że zostanie,zasnął jakieś 15 minut temu.Tak przy okazji jest bardzo miły..i przystojny- mrugała do mnie porozumiewawczo
-mamo..daj spokój! to tylko mój kolega,znam go od kilku dni,nazywa się Liam.
-dobrze,dobrze!..tylko mówię..
-możesz podać mi butelkę wody ?-nagle zaschło mi w gardle
-oczywiście,proszę
-dzięki-upiłam kilka dużych łyków, po czym oddałam jej butelkę- gdzie mój ipod ?
-po twojej prawej w szufladzie
-ahaa ok
-kto tu jeszcze był ?
-hm..sidney z jakimś 3 chłopcami,tata i syn państwa Mason.
Gdy usłyszałam nazwisko Jake'a zaczęłam drżeć,wpadłam w panikę.
-CO ?!-wykrzyknęłam,chyba trochę za głośno
-coś się stało ?
Nie mogłam powiedzieć mamie do czego prawie doszło.A raczej co ten bydlak mi zrobił.Miałam ochotę go zabić.Przez niego i jego 'kumpli' Harry mógł zginąć..gdy tylko o tym pomyślałam,wróciły obrazy z parku..moje oczy napełniły łzy,szybko je przetarłam..
-kochanie ? co ci jest ? wezwać lekarza ? - dopytywała przestraszona mama
-niee ! nie nic mi nie jest..po prostu - nie miałam pojęcia co powiedzieć..
Muszę w końcu przestać oszukiwać ludzi.To stało się już męczące.
-na pewno wszystko w porządku ? jesteś blada
-na pewno mamo..- odparłam i nawet zdałam się na lekki uśmiech
-dobrze..-spojrzała na zegarek- muszę wracać do pracy,ale zajrzę jeszcze do ciebie wieczorem ok ? poradzisz sobie ?
-tak mamo, poradzę sobie
Pocałowała mnie w czoło,po czym wyszła z pokoju.
Spojrzałam na Liama.Wyglądał tak słodko,kiedy spał.Nie miałam sumienia go budzić.Nie wiem dlaczego tak jest,ale gdy tylko na niego patrzę robi mi się ciepło w sercu.Jak można być takim ideałem?!
Romantyczny,opiekuńczy,przystojny...o boże..koniec..on ma dziewczynę GRACE ,uspokój się.Odgoniłam te chore..surrealistyczne myśli,wstałam,włączyłam telewizor,wzięłam pilot ze stolika i wróciłam z powrotem do łóżka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
przepraszam za ten rozdział..nie umiem dramatyzować,a tym bardziej tego opisać-.-

Saturday 21 January 2012

Rozdział 7

    Nie wiem jak to się stało..ale zasnęłam.Obudził mnie dźwięk mojego telefonu.Otworzyłam oczy.Kręciłam się na sofie w poszukiwaniu ipoda.Gdy już go znalazłam,spojrzałam na ekran.Miałam 6 nieodebranych połączeń,wszystkie od mamy.Spojrzałam na zegarek: 20:36.Świetnie.Jestem spóźniona-powiedziałam sama do siebie i szybko pobiegłam na górę by się przygotować.W końcu będziemy w jednej z tych ekskluzywnych restauracji ,więc wypadałoby jakoś wyglądać.Weszłam do mojego pokoju i skierowałam się prosto do szafy.A właściwie pomieszczenia z ciuchami.

   Mam garderobę i to dosyć sporą.Właściwie nie wiem po co mi taka wielka,wolałabym normalną szafę z normalną ilością ubrań.No,ale cóż..to nie ode mnie zależało.

Zgodnie z poleceniem mamy-założyłam nową, czarną sukienkę.Do tego dobrałam zwykłą czarną torebkę na łańcuszku i moje ulubione koturny.Gdy schodziłam już na dół po schodach odezwał się mój ipod.

-Gdzie jesteś ? Czekamy na ciebie..taksówka nie przyjechała ?

-Ee..przepraszam zasnęłam.Podaj mi adres to zaraz zadzwonię po drugą taksówkę

-To nie będzie konieczne.Zaraz powinien u ciebie być syn naszych znajomych,wiesz ten o którym ci wspominałam.

-Co ? Mamo..wezmę t..

Nie zdążyłam dokończyć.Rozłączyła się.Jak zwykle, kiedy nie ma już nic więcej do powiedzenia.Wrzuciłam telefon do torebki i pognałam do łazienki.Dobrze,że nie wyglądałam najgorzej.Jedyne co musiałam zrobić to rozczesać włosy i delikatnie się umalować.Poszło mi dosyć sprawnie,dlatego po 5 minutach byłam gotowa.

Wyłączyłam nadal włączony telewizor i poszłam do korytarza po kurtkę.Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.Otworzyłam je..ii usłyszałam:

-Cześć- powiedział z lekkim uśmiechem.

Tym razem mam naprawdę się postarała.Przede mną stał dosyć wysoki,przystojny brunet z brązowymi wielkimi oczami .No po prostu ideał.

-Cześć..Ty musisz być..

-Jake- odparł i podał mi swoją dłoń.Uścisnęłam ją.

-Miło mi cie poznać.Ja jestem Gr..

-Grace.Wiem - kolejny uśmiech.

Miałam przeczucie,że jest baardzo pewny siebie.

-To co ?Gdzie chcesz jechać ? - spytał,dalej  stojąc w progu drzwi wejściowych

-A nie mieliśmy być w restauracji ? Mama dzwoniła i mówiła,że mnie zawieziesz

-Poprawka.Miałem po ciebie przyjechać i potem możemy jechać gdzie chcemy.Więc jak ? Kino? Słyszałem,że grają dobry film - skrzyżował ręce na piersi

-Yy.. no ok,mi obojętnie

-No to chodźmy-powiedział i poszedł do swojego samochodu

Nie za bardzo chciało mi się siedzieć teraz w kinie ,alee..fakt,że ten gość tak wyglądał zmieniał postać rzeczy.Więc wyszłam z domu,zamknęłam drzwi i skierowałam się do jego samochodu.Otworzył mi drzwiczki.Chłopak jest najwyraźniej dobrze wychowany.Podziękowałam,wsiadłam i ruszyliśmy.


W odróżnieniu od jazdy z liamem.. z jakiem było baardziej rozmownie.Właściwie nie wiem czy można to nazwać rozmową..raczej monologiem.Ciągle coś mówił.Oczywiście o sobie,wszystkich laskach,które na niego lecą,drogich wakacjach i pieniądzach rodziców.Już po 5 minutach drogi przestałam go słuchać.To jakiś snob.Chciałam jak najszybciej wyjść z tego samochodu..tyle,że nie miałam jak.Nagle zamilkł.Zadzwonił jego telefon.Odebrał.

-Halo ?

-Nie teraz - spojrzał na mnie

-Sam odbierz towar,później mi go podrzucisz

-Dobra to wpadnij do mnie za 2 godziny

Rozłączył się,włożył telefon z powrotem do kieszeni spodni i patrzył się przed siebie.

Towar ? ok..wiedziałam,że coś z nim nie tak.

-Grace ? -zapytał,nawet na mnie nie spoglądając

-Co ?

-Sprawdzam czy żyjesz.Tyle ci o mnie opowiedziałem,a jeszcze nic o tobie nie wiem.

-żyję..pytanie brzmi : co chcesz wiedzieć ?- wow jakieś postępy, w końcu się mną zainteresował

-hm..od kiedy mieszkasz w Londynie ?

-Od dwóch miesięcy

-To by wyjaśniało fakt dlaczego widziałem cie zaledwie 3 razy

-3 razy ? Niby kiedy ?

- 2 razy w szkole i raz jak byłaś z Harrym

-to dziwne..bo ja widzę ciebie po raz pierwszy..znasz Harrego ?

-No jasne,że tak..jesteśmy kumplami

Poczułam się jakby coś ustało mi w żołądku

-czekaj..jak masz na nazwisko ?

-Mason,dziwie się,że jeszcze o mnie nie słyszałaś-było ciemno,ale chyba przewrócił oczami

Wtedy doszło do mnie z kim siedzę w samochodzie.Jake Mason.Dawny kumpel chłopaków z one direction ,jeden z gości,którzy byli na imprezie u Harrego..booże..świetnie.

Potem zamilkłam.Co dziwne on też przestał się odzywać.A za 3 minuty parkowaliśmy przed kinem.

Otworzył mi drzwi,pomógł wysiąść i poszliśmy do środka.Nie było kolejek..Jake kupił 2 bilety na jakiś horor i weszliśmy do sali kinowej.Było dosyć pusto.Góra 40 osób.Zajęliśmy miejsca na tyłach.Według mnie już od samego początku, film był bezsensowny,jak na horror nie straszny..po prostu nudny.Miej więcej w połowie seansu, Jake objął mnie ramieniem..ee..ok.Co ten palant sobie myśli.Nie chciałam tam siedzieć więc powiedziałam,że idę do toalety.Szybko wymknęłam się z sali i wyszłam na zewnątrz.Odruchowo zadzwoniłam do Liama.Nie wiem czemu akurat do niego..ale tak jakoś wyszło.

-Grace ! Właśnie miałem do ciebie dzwonić.Gdzie jesteś ? Byłem u ciebie w domu,ale nikogo nie zastałem.

-Nie ma mnie w domu.Jestem w kinie z..Jakiem Masonem. - powiedziałam to z lekkim obrzydzeniem

-Co ?! - krzyknął tak głośno,że chyba nie słyszę na prawe ucho

-No tak..muszę się stąd wyrwać..i to szybko

-Czekaj..jak to się wgl stało ?! - był baardzo wkurzony

-To długa historia.Możesz po mnie przyjechać ? Jestem w tym nowym kinie..moment nie wiem co to za ulica-zaczęłam obracać się za poszukiwaniem jakiejś tabliczki

-Wiem gdzie to jest.Zaraz będę

*Koniec połączenia*

Stałam na parkingu.Było tu nieco.. strasznie.I zimno.Nie wiedziałam co robić.Gdy nagle odezwał się mój ipod.

-Halo ?

-AAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! - usłyszałam

-S ?! Co sie stało ?!

-idę dzisiaj na randkę!!! Właściwie zaraz

-Z kim ?!

-No jak to z kim !? Z ZAYNEM- jej podniecenie przeszło chyba przez linię telefoniczną.

-To świetnie ! - cieszyłam się razem z nią

-Noo..malik zaraz po mnie przyjedzie..nie wiem gdzie jedziemy..powiedział,że to niespodzianka

-Oo..a jak właściwie do tego doszło ? no wiesz,że wychodzicie razem..

-Oglądałam tv ,gdy nagle zadzwonił telefon..dzwonił zayn..co prawda byłam zdziwiona..no ale powiedział,że chce się ze mną spotkać.i  przyjdzie po mnie o 21:0,zapytałam gdzie idziemy na to on,że to niespodzianka,ale to już wiesz..boże nie mogę się doczekać !!- miałam wrażenie,że ciągle krzyczy,jednak nie przeszkadzało mi to,fajnie,że może im się ułoży.

-to trzymam kciuki ! I jak tylko wrócisz do domu masz zadzwonić !

-no jaasne.na pewno zadzwonie..a ty co robisz?

-ee..stoję przed kinem i czekam na..mamę-kłamałam..mogłam jej powiedzieć,że czekam na liama wybawiciela,ale wtedy zaczęła by zadawać durne pytania..typu: CO ?! czemu z nim ?!  itd. a tego naprawdę chciałam uniknąć. wszystko jej wytłumaczę.W swoim czasie.

-przed kinem ? co ty tam robisz ?

-no a co się robi w kinie ?

-więm co się tam robi..ale byłaś sama ? kto chodzi sam do kina ?!

Prawie powiedziałam : A kto powiedział,że jestem sama?

Ale zdążyłam się powstrzymać i odparłam

-wiesz,że jestem inna niż wszyscy.

-no racjaa..AAAA ! Zayn już tu jest ! Muszę kończyć pa

-pa
*Koniec połączenia*

Stojąc na środku parkingu bałam się,że zaraz z kina wyleci Jake..

Na szczęście nie wyleciał..za to przyjechał Liam.

Podjechał do mnie i otworzył od środka drzwi pasażera.

Wsiadłam.Ruszyliśmy..

-cześć- uśmiechnął się do mnie

-cześć..przepraszam,że zawracam ci głowę..ale nie wiedziałam do kogo zadzwonić

-daj spokój,to żaden kłopot..i tak chciałem z tobą porozmawiać..a teraz opowiadaj jak do licha znalazłaś się w kinie z tym dupkiem?!

-więc..jak podwiozłeś nas do domu..mnie i S..to zadzwoniłam do mamy,żeby kupiła jakieś jedzenie.. i dowiedziałam się od niej,że idę dziś z rodzicami na kolację i będą tam jeszcze jacyś ich znajomi z synem.Taksówka miała przyjechać po mnie o 20:0.. Nie bardzo byłam zachwycona tym pomysłem,ale nie miałam zbyt wiele do powiedzenia.Do 20:0 zostało jeszcze sporo czasu..oglądałam tv i zasnęłam.

jak się obudziłam ..okazało się,że jestem spóźniona już ponad pół godziny..zadzwoniłam do mamy,która powiedziała mi ,że zaraz przyjedzie po mnie syn tych znajomych rodziców.Przyjechał..i od niego dowiedziałam się,że nie mamy wracać do restauracji tylko jechać gdzie chcemy..wyglądał dość hm..miło ? zaproponował kino,więc się zgodziłam i pojechaliśmy. W drodze okazało się,że to cholerny snob..chciałam uciec,tyle że nie miałam jak..

Liam zaczął się śmiać.

-Co cie tak bawi ?! To nie jest śmieszne-udawałam bardzo poważną

-niic..mów dalej..

-no ok..na czym to ja skończyłam ?

-na tym,że chciałaś uciec- znowu się zaśmiał,ale zignorowałam to i kontynuowałam.

-później ktoś do niego dzwonił..nie wiem kto,ale mówili o jakimś 'towarze',który ktoś ma odebrać za tego palanta odebrać..

Payne spoważniał..

-mówili coś konkretnego ?

-właściwie to nie..tylko Jake powiedział,do tego gościa że ma przyjść do niego za 2 godziny.

-aa to już coś..

-potem dowiedziałam się,że widział mnie już kilka razy..ii wspomniał coś o tym,że zna harrego..i dodał,że są kumplami.. spytałam jak ma na nazwisko..powiedział,że Mason..wtedy już zrozumiałam z kim siedzę w jednym aucie..później poszliśmy do kina na jakiś horror,który tak przy okazji był beznadziejny..a w mniej więcej połowie filmu miałam dość,powiedziałam,że idę do toalety i znalazłam się na parkingu przed kinem..zadzwoniłam do ciebie..i resztę już wiesz.

-zostawiłaś go bez pożegnania ? -udawał poważnego - Jak mogłaś to zrobić ? Chłopak się załamnie

-hahahah jasne..gdybym nie powiedziała mu,że idę do łazienki  to zapewne nawet nie zauważyłby,że mnie nie ma- przewróciłam oczami i zaczęłam się śmiać liam do mnie dołączył

-czekaj dokąd ty mnie wieziesz ?- spytałam trochę zdezorientowana

-musimy zajechać po louisa,zawieziemy go do domu,a później zobaczymy..

-ok

Po chwili ciszy..zapytałam.

-co u Harrego ?

-nie wiem nawet gdzie teraz jest.mieliśmy dziś próby o 17:0..nie pojawił się. nie odbiera od nas telefonów nie mamy pojęcia co się z nim dzieje.

-boże..- nie wiedziałam co powiedzieć..

-ej..a może ty do niego zadzwonisz ?

-ja ? nie odbiera nawet od was to niby czemu miałby ode mnie ?

-lubi cię..zawsze warto spróbować

-ok..

Wyciągnęłam idpoda i wybrałam nr Hazzy.Po 3 sygnale odebrał.

-Grace ? - powiedział to lekko zaskoczony

-cześć Harry

-cześć..możemy się spotkać ?

-właśnie chciałam to zaproponować

-dasz radę za 20 minut w parku ?

-jasne

-to do zobaczenia

-do zobaczenia

*Koniec połączenia*

-Zgodził się spotkać..właściwie sam tego chciał..mam być za 20 minut w parku.

-widzisz ?mówiłem,że z tobą będzie chciał się spotkać.

Nagle samochód zatrzymał się.

Do środka wszedł Louis,rozłożył się na tyłach auta

-cześć Grace

-cześć- odparłam z uśmiechem

-Dobra..teraz zawieziemy cie do parku- powiedział do mnie payne.

W drodze liam opowiedział wszystko louisowi.

A za kilkanaście minut byliśmy przy na miejscu.

Wysiadłam i weszłam do parku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

to jest pierwszy rozdział,który napisałam tak szybko haha no ale miejsza..

jeśli masz tt i czytasz tego bloga to napisz do mnie < mój twitter to : claudiaa_poland > jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach :D

Sunday 15 January 2012

Rozdział 6

-WSTAAWAAJ !!!
Usłyszałam krzyk nad moją głową.Nie mogłam otworzyć oczu,nie miałam siły.Ktokolwiek to był miał sobie iść i przestać się wydzierać.Próbowałam ignorować tego kogoś,jednak nie było to takie łatwe zważając na to,że zaczął skakać po moim łóżku tak,że moje ciało skakało razem z nim.Miałam dość.Otworzyłam oczy.Nade mną stał niall.
-No nareszcie się obudziłaś ! Zaraz  śniadanie na stole, zbieraj się-powiedział,szeroko się do mnie uśmiechając
Ziewnęłam.Spojrzałam na horana,który zeskoczył już z mojego łóżka i stał w progu pokoju.
-Już idę..
Ziewnęłam.Podniosłam się i poszłam za Niallem.
Przekraczając próg mojej sypialni poczułam zapach naleśników♥ kochaam je.
Przy stole siedział już Zayn,Sidney i Liam. Louis był dziś naszym kucharzem.
-Proszę, Proszę kto tu wstał - odezwał się payne
Lekko się uśmiechnęłam i usiadłam obok niego.Spojrzałam na S.Była ubrana w rzeczy z wczorajszej imprezy.Nie bardzo kontaktowała.
-czyżby kac ? - spytałam moją przyjaciółkę
-a żebyś wiedziała,macie jakieś tabletki czy coś ? umieram ludziee - powiedziała S
-mamy,zaraz przyniosę- liam wstał i poszedł do kuchni.Po minucie wrócił i podał sidney jakieś leki i butelkę wody.
-tak w ogóle to która jest godzina ? - rzuciłam
Zayn spojrzał na zegarek - 15:20.
-CO ?! jezu..czemu nikt mnie wcześniej nie obudził ?
-dopiero co sami wstaliśmy - louis postawił na stole talerz z naleśnikami i zasiadł obok mnie.
Wszyscy rzucili się na jedzenie.Szczególnie Niall,który zamówił sobie 10 naleśników.Praktycznie przytulał swój talerz.
*10 minut później*
- gdzie harry ?- zapytałam
-musiał wyjść zanim wstaliśmy ,bo go nie widziałem- powiedział tomlinson wstając od stołu.
Dawałam Sidney różne znaki,które oznaczały,że musimy pogadać.Dlatego gdy skończyłyśmy jeść poszłyśmy do mojej sypialni.
-Co jest ?- rzuciłam, siadając na łóżko obok S.
-Właściwie to nic..
-Jak to nic ?! Tuliłaś się kilka godzin do Zayna, a potem razem spaliście  i to jest nic ?!
-..jezu grace byliśmy nawaleni ,nawet gdyby coś "zaszło" i tak  by to nic nie znaczyło.
-czyli jednak coś było ?!- spojrzałam oczekująco na sidney
-bo..jak leżeliśmy już na górze *półprzytomni* -wyraźnie podkreśliła ten wyraz-to zaczęliśmy się całować ii..nie wiem tak jakoś wyszło,że no wiesz..dopowiedz to sobie
Moja mina wyglądała miej więcej tak :O
-PRZESPAŁAŚ SIĘ Z NIM ?! - wykrzyknęłam na cały pokój
-Cicho ! Porąbało cie ? wszyscy nie muszą o tym wiedzieć - S wstała z łóżka i zaczęła chodzić po pokoju.
-I jak było ? - całkowicie zmieniłam ton i zacieszając ,mrugałam do niej porozumiewawczo
Spojrzała na mnie jakbym właśnie zabiła muchę na jej czole.

-Co to wgl za pytanie ?!- wytrąciłam ją z równowagi
-Normalne?
-No dobra..było..dobrze..
Czekałam na dalszy ciąg tej "opowieści" ale raczej nie zapowiadało się,że takowy dzisiaj nastąpi.
-Tylko tyle masz mi do powiedzenia ?
-Ee tak ? Dobra ,skończmy ten bezsensowny temat.To nic dla niego nie znaczyło zresztą dla mnie też nie.To było jednorazowe -wywróciła oczami-Zbieraj się zaraz wracamy do mnie -powiedziała i wyszła z pokoju.
Znam moją przyjaciółkę na wylot i dobrze wiem kiedy kłamie.Byłam na 100% pewna,że dla niej to nie był tylko przelotny, bezinteresowny sex.Grała twardą jednak nie taka na prawdę była.
   Po wyjściu S nagle odezwał się mój iPod.Dzwoniła mama.
-Halo ?
-cześć kochanie,gdzie jesteś ?
-jeszcze u Sidney..-kłamałam
-to dlaczego nie odbieracie telefonu ? dzwoniłam na stacjonarny kilka razy
-ee..najwidoczniej ich telefon nie działa.powiadomię o tym S. mogłaś od razu dzwonić do mnie.coś się stało?
-niee oczywiście,że nic się nie stało.Chciałam ci tylko przekazać,że wracamy z tatą dziś do domu.
-Co ?! Jak to? Kiedy ?-mieli wrócić za 3 dni -.-
-Nagła zmiana planów.Odwołano dwa spotkania.Jesteśmy właśnie na lotnisku.Zaraz wylatujemy.Także Londynie będziemy koło 18:0.
-Aaa.Ok..
-dobrze musze kończyć pa skarbie
-pa
*Koniec połączenia*
Świetnie.- powiedziałam sama do siebie.
Postanowiłam wziąć prysznic.Zabrałam z fotela moją brzoskwiniową sukienkę i koturny po czym wyszłam z pokoju.W drodze do łazienki spotkałam Liama,który właśnie stamtąd wychodził.Stanął w progu drzwi.
-Ee..przepuścisz mnie ? - spytałam
-jak ładnie poprosisz...-gapił się na mnie tymi swoimi słodkimi oczkami
-daj spok..- nie zdążyłam dokończyć.Jego usta złączyły się z moimi.Przycisnął mnie do ściany.Dosłownie rzucił się na mnie.To był chyba najdłuższy pocałunek w moim życiu.Ii najlepszy.Boże to było jak nie z tej ziemi.Ale moment.Odezwał się mój zdrowy rozsądek.Dobra.. może było to całkiem podniecające,ale to mój kumpel,który zresztą ma dziewczynę.I to bardzo miłą dziewczynę..Gwałtownie go odepchnęłam.
-Co to było ?- spojrzałam mu prosto w oczy oczekując szybkiej i logicznej odpowiedzi
-Nie wiem.Przepraszam to nie powinno się wgl wydarzyć.. nie wiem co we mnie wstąpiło..-jąkał się
-właśnie..masz dziewczynę pamiętaj o tym-powiedziałam wchodząc do łazienki.
Zamknęłam drzwi i się o nie oparłam.Ok..To było dziwnee.Może Liam jest w moim typie i potrafimy się dogadać,ale..nie..nie ma żadnych 'ale' to nie może się powtórzyć.Zimny prysznic- tego mi było trzeba.
Za kilkanaście minut, ubrana dokładnie tak jak wczoraj wieczorem -wyszłam z łazienki.Wróciłam do mojej sypialni.Pościeliłam łóżko,zabrałam swoją ramoneskę i ipoda po czym wyszłam z pokoju.
W salonie był zayn i liam.Oglądali jakiś mecz w tv.
- gdzie Sidney ? - nie mogłam patrzeć na payne'a- musimy wracać do domu
-na górze,zaraz po nią pójdę - odezwał się malik i zniknął na piętrze
Świetnie.Jakby moim marzeniem było zostać sam na sam z liamem,akurat teraz.

Usiadłam na fotelu niedaleko niego i zaczęłam bawić się koronką przy sukience.Czułam się dosyć hm..nie konfortowo.Panowała całkowita cisza,nie wliczając meczu.Spojrzałam na idpoda.16:52.
-Podwiozę was, zaraz będzie padać.- odezwał sie payne
-nie fatyguj się - przesadziłam chyba z oschłością
-to żaden problem
-ok jak chcesz-zobaczyłam Sidney schodzącą po schodach
Wstałam z fotela i ruszyłam ku wyjściu.
-znajdę kluczyki i zaraz wracam -rzucił do nas payne
Stałam z Sidney przed domem.
-czemu masz taką minę ? coś się stało ? - zapytała
-nie.czy musiało coś się stać ? po prostu jestem zmęczona -rzuciłam.
3 minuty później siedziałam na miejscu pasażera w aucie Liama.S podała mu adres.Droga była raczej cicha.Nikt się nie odzywał.Właściwie nie było o czym gadać.Sidney robiła coś w telefonie,Liam skupił się na drodze ,a ja oparłam głowę o szybę i patrzyłam na to co za oknem.Zaczęło padać.Zaczęłam myśleć o tym pocałunku.Chciałam go jakoś wymazać z mojej pamięci,jednak nie było to takie łatwe.Był takii genialny, a zarazem głupi.Spojrzałam ukradkiem na payne'a,ale szybko odwróciłam wzrok.
*5 minut później przed domem S*
-dzięki za podwiezienie - rzuciła S wysiadając z auta
-nie ma sprawy- uśmiechnął się do niej
Otwierałam właśnie drzwiczki ze swojej strony,ale nagle Liam złapał mnie za ramię..
-czekaj..musimy pogadać
-teraz?
-niee. zadzwonie później
-ok - rzuciłam ,zatrzaskując za sobą drzwi

Samochód odjechał.
-O co chodziło ? macie jakieś tajemnice ? - mrugała porozumiewawczo S
-no co ty.. -miałam wrażenie,że jestem czerwona jak burak. Kiedyś jej powiem..kiedyś.
-na pewno ?- nie dawała za wygraną
-na pewno
Pożegnałam się i poszłam do swojego domu.
Do powrotu rodziców miałam jeszcze godzinę.Lodówka była jak zwykle pusta,więc zadzwoniłam do mamy i kazałam jej coś kupić.
-dobrze kupimy coś.A i nie planuj nic na dziś wieczór .wychodzimy do restauracji ze znajomymi taty.mają syna w twoim wieku.-więc..przygotuj się.najlepiej załóż tą czarną sukienkę,którą ci ostatnio kupiłam.Taksówka podjedzie po ciebie o 20:0.Będziemy czekać na miejscu.pa skarbie
Nie zdążyłam nic powiedzieć.Rozłączyła się.
Faajnie.Tylko tego mi jeszcze brakowało.To nie pierwszy raz kiedy mama próbuje mnie z kimś zeswatać.Na ostatnim 'spotkaniu ze znajomymi rodziców' też był koleś w moim wieku..brzydki mądrala.Myślałam,że zwariuje.Na szczęście jakoś udało mi się wyrwać.No nieważne.Wracając do rzeczywistości..
Poszłam do swojego pokoju.Przebrałam się w bardziej wygodne ciuchy-leginsy i bluzę,wzięłam laptopa po czym znowu udałam się na dół.Włączyłam mtv.Leciał jeden z moich ulubionych seriali "Awkward".Kocham to ♥ ! Oglądając ,jednocześnie uruchomiłam laptopa i zalogowałam się na twitterze.
Mam go od dwóch tygodni.Właściwie nie wiem po co go założyłam.Chyba tylko dlatego, by nie być gorszą od innych.Spojrzałam na liczbę obserwujących mnie osób- 84.Całkiem sporo.Przeczytałam najnowsze tweety i po kilku minutach zamknęłam laptopa.Wróciłam do oglądania awkward.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
przepraszam za ten rozdział XD





Tuesday 10 January 2012

Nowy Bohater

Oto Jake Mason.17 lat.Chodzi do szkoły razem z resztą bohaterów.Jeszcze nie tak dawno,bo kilka miesięcy temu kumplował się z chłopakami z one direction. Kiedyś był zwykłym,niezwykłym sympatycznym nastolatkiem,ale od pewnego czasu bardzo się zmienił.Do końca nie wiadomo, dlaczego tak się stało.Jest jedynakiem,jego rodzice mają własny,dobrze rozkręcony interes.Chłopak dosłownie śpi na kasie.I umie to wykorzystać.Wszystkie laski w szkole na niego lecą.Myśli,że może kupić wszystko i wszystkich za pieniądze..ale kto wie ? może się jeszcze nawróci.

Rozdział 5

    Możecie się domyślić jak wyglądała łazienka w TAKIM domu.Wszystko niemal lśniło.Szczerze mówiąc bałam się wejść, nie chcąc niczego zabrudzić, przestawić,a tym bardziej zniszczyć. Jednak weszłam.Wokół całego pomieszczenia było pełno luster.Spojrzałam w swoje odbicie i mogę was zapewnić - to nie był dobry widok.Rozglądając się ,zauważyłam półkę ze stosem ręczników i postanowiłam wziąć szybki prysznic.Tego było mi trzeba.Od razu poczułam się lepiej.Coś w rodzaju oczyszczenia? ale takiego zewnętrznego.Ok..co to w ogóle za insynuacje ? Przejdźmy dalej..Owinęłam się jednym ręcznikiem, a drugim starałam się choć trochę osuszyć moje długie włosy.Wierzcie mi -to nie jest wcale takie łatwe.Właściwie sprawiają wiele problemów.Może czas je ściąć ? Nieee ,na pewno tego nie zrobię.Ubrałam spodenki i koszulkę Harrego,rozłożyłam ręczniki na sporym grzejniku, po czym wróciłam do chłopców.
-Jezu ale szybko ci poszło ! Ja siedze tam dobrą godzinę- powiedział Louis,gdy tylko pojawiłam się przy sofie ,na której wcześniej leżeliśmy.Zauważyłam,że nie ma blondasa.
-Gdzie Niall ?
-Zasnął.Przed chwilą zanieśliśmy go na górę,do jego pokoju.Dalej nie wierze jak nam się to udało- wyjaśnił mi Liam wybuchając głośnym śmiechem.Właściwie wszyscy się śmialiśmy.Gdy już się uspokoiliśmy zapytałam.
-Więęc..co robimy ? Idziemy spać ? Czy kolejny film ?- spojrzałam na Payne'a i Tomlinsona.Siedziałam pośrodku nich..a właściwie leżałam.
-Hm..- głośno myślał Liam- pytanie brzmi :  A co chcesz robić ?
Otworzyłam usta,chcąc coś powiedzieć, jednak przerwał mi Louis.
-WIEM ! Przypomniałem sobie,że mamy 'Pamiętnik' na DVD !Oglądamy ?!- wykrzyczał uradowany
-Koleś gdzie twoje maniery-skrzywił si payne- oczywiście żartował i znowu nie mogliśmy się uspokoić.A po kilku minutach..
-Ja jestem za - powiedziałam
-I ja ,dlatego oglądamy włączaj to !-rozkazał liam- louisowi
-Robi się!
Każdy z nas oglądał 'Pamiętnik' już po kilka razy,mimo to ponownie zabrakło nam chusteczek.Ale nie myślcie,że było tak smutnoo..wcale nie było.Gdy uroniliśmy pierwsze łzy, zaczęliśmy się śmiać z samych siebie.A na samej końcówce tomlinson tak się rozryczał,że musieliśmy go przytulić, aby się uspokoił.Chłopak wiedział jak to wykorzystać.Położył głowę na mojej piersi i przykrył się kocem. hahah on jest nie możliwy.Liam próbował go odciągnąć jednak na daremnie.Wtedy zadzwonił telefon.
-Ja odbiorę ! - uradowany louis podbiegł szybko do telefonu, mając nadzieję,że nikt go nie uprzedzi.Szkoda tylko,że nikomu zbytnio się do tego nie śpieszyło.
W tym samym czasie liam i ja na kanapie..
-czemu się na mnie tak dziwnie patrzysz ? - zapytałam liama z udawaną poważną miną
-nie patrzę ! - zrobił się cały czerwony,ale się uśmiechnął
-patrzysz!
-nie patrzee !
-no jak nie jak tak !
-no tak !
-hahaha właśnie się przyznałeś! - zaczęliśmy się śmiać- przestałam go męczyć bo przybiegł do nas louis.
-WOW ! Nie uwierzycie kto dzwonił !
-no kto ?
-POLICJA !
-co znowu od nas chcą,przecież jesteśmy cicho- powiedział liam
-tym razem nie chodzi o nas tylko o Harrego.
-CO ?! Z jakiej racji ? - wykrzyknął payne
-musimy po niego jechać,z tego co powiedział mi ten facet, nasz harold pobił się z jakimiś kolesiami w parku.zauważyła ich starsza pani i przerażona zadzwoniła na policję.
-Matko..- nie wiedziałam co innego powinnam powiedzieć.
-no to idziemy- wymamrotał liam podnosząc się z sofy.
Spojrzałam na swoje ubranie.
-zostań tu..ktoś musi pilnować tych śpiochów na górze- powiedział payne spoglądając na mnie stojącą na środku korytarza, w za dużych ciuchach i na boso.
Westchnęłam.
-no dobra..- przewróciłam oczami
Chłopcy pojechali po Harrego ,a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić.Po kilku sekundach zdecydowałam się włączyć mtv.Dobrze trafiłam,leciały nastoletnie matki.Kocham to !Płaczę na każdym odcinku haha Jestem dziwna.Wiem to.No cóż..tym razem nie było inaczej.Jest tam tyle smutnych momentów,że nie rozumiem jak można na tym NIE płakać ?! Byłam cała zaryczana gdy usłyszałam trzaśnięcie wejściowych drzwi.Próbowałam się jakoś ogarnąć..jednak nie bardzo mi to wyszło.
-Grace co się stało ?! - podbiegł do mnie lekko przerażony liam
-Co ? niic..- powiedziałam szybko wycierając dłonią łzy
-Na pewno nic ?
-No przecież mówię..to przez nastoletnie matki- pokazałam na ekran telewizora.- lepiej powiedz co z harrym ? właśnie..gdzie on i louis ?
-zaraz ..- nie zdążył dokończyć.Właśnie weszli do domu.
Spojrzałam na hazze.Wyglądał strasznie.Jego twarz była osiniaczona ,z wargi lała się krew, a jego piękne loczki chyba zmieszały się z ziemią.Styles zdjął kurtkę i buty po czym przechodząc przez salon, spojrzał na mnie smutnym ,po czym szybko zniknął na górze.Właściwie nie wiedziałam o co chodziło. Nie chciał mnie tu czy jak ? Całe 'zajście' ( o ile można tak to nazwać) widział louis i liam.Spojrzeli na mnie na co ja wzruszyłam ramionami i spytałam:
-wiecie co się dokładnie stało ? znaczy..z kim on się pobił ?
-z Jakiem Masonem i jego bandą.Ale nie wiemy czemu do tego doszło. harry raczej nie jest dzis w nastroju, a policja jeszcze nic nie wie.- wytłumaczył mi liam
-dobrze znasz tego Jake'a ?
-kiedyś się kumplowaliśmy,był całkiem w porządku..ale kilka miesięcy temu dziwnie się zmienił,zaczął ćpać itd. no  i przestaliśmy utrzymywać kontakt.teraz ma 'innych' znajomych,sama wiesz jakich
-ta..dobra koniec tematu. Może idziemy spać co ? jest przed 4 nad ranem ludzie- powiedziałam
-racja..zaraz padnę - louis wyłączył tv,przeciągnął się, po czym przemówił do mnie:
-Chodź pokażę ci twój pokój
Liam ziewnął..zgasił światło w salonie i poszedł do siebie.Natomiast ja udałam się za louisem.
Moja sypialnia znajdowała się na parterze,niedaleko łazienki,którą zdążyłam już dzisiaj odwiedzić.Była  dosyć spora.I nie ukrywam,że nie byłam zaskoczona tym faktem.Mimo wielkości było dosyć przytulnie.Szczerze mówiąc mogłabym tu zamieszkać na stałe.Po pierwsze duuże łóżko po drugie genialne pluszowe,czerwone dywany ,a po trzecie nie wiem wszystko było tak idealne,że nie mam pojęcia jak to opisać.
-Czuj się jak u siebie w domu i nie mówię tylko o tym pomieszczeniu.Jeśli zgłodniejesz czy coś idź do kuchni i sobie to weź.Właściwie masz całe mieszkanie do dyspozycji.-powiedział do mnie tomlinson,wychodząc z pokoju.- A no i oczywiście dobranoc- uśmiechnął się po czym zniknął w ciemnościach za drzwiami.
-Dobranoc- krzyknęłam
Zgasiłam światło i położyłam się do łóżka.Tak przy okazji baaardzo wygodne.Próbowałam zasnąć,ale zbytnio mi to nie wychodziło.Co jakiś czas patrzyłam na zegarek.Minuta trwała wieczność.Po miej więcej półgodzinnym przewracaniu się z boku na bok, postanowiłam pójść do kuchni po coś do picia.Potrzebowałam czegoś zimnego.Przeszłam przez długi korytarz i udałam się prosto do lodówki.
Wyjęłam karton mleka.Obok mnie zauważyłam szklanki w jakiejś szafce z szybą,wzięłam jedną i nalałam do pełna.Usiadłam przy ladzie i napiłam się.Dalej nie mogę zrozumieć,że jeszcze kilka miesięcy temu nie na widziłam mleka.Po prostu mnie odrzucało.A teraz?  Mogę pić je litrami.Ale wracając..Z moich-całkowicie pozbawionych sensu-rozmyślań wyrwał mnie głos Liama.

-Też nie możesz spać ?- powiedział robiąc dokładnie to samo co ja kilka minut temu,po czym usiadł na przeciwko mnie.
Przytaknęłam.Siedzieliśmy chwilę w całkowitej ciszy.No może nie całkowitej.Słyszałam jakieś odgłosy z zewnątrz,ale..to się chyba nie liczy.
-Czemu nie śpisz ?-spytał
-Mam mały problem z zasypianiem w nowych miejscach..a dokładając do tego dzisiejsze wydarzenia,nawet nie liczyłam na to ,że zasnę.
-Racja sporo się dziś działo.Jezu..dalej nie mogę pojąć o co chodzi Harremu.Nigdy się tak nie zachowywał,dlatego to takie dziwne.A jeszcze dziwniejsze jest to,że nie chce nam nic powiedzieć.

-Może dajmy mu trochę czasu..jak będzie chciał to sam nam powie.
-W sumie może masz rację..dobra koniec tematu.- uśmiechnął się
-No to o czym chcesz rozmawiać ? - upiłam łyk mleka
-hmm..właściwie to nie wiem..może zacznijmy od tego że masz coś na ręce, pokaż.- powiedział automatycznie sięgając po moją dłoń i podnosząc ją do góry. To musiało dziwnie wyglądać.
-masz czekoladę przy łokciu - powiedział po czym zaczął się śmiać.-zaraz to usuniemy
 gdy liam trzymał moją dłoń w górze..usłyszeliśmy chrząknięcie.spojrzeliśmy na schody.Stał tam Harry.Liam puścił moją rękę..Chciał coś powiedzieć,ale zamiast niego odezwał się Hazza.
-Nie przeszkadzajcie sobie,cokolwiek robicie, przyszedłem tylko po butelkę wody.-ton jakim to powiedział był dosyć 'poważny' nie był raczej w dobrym nastroju.

-Przecież to twój dom i w niczym nie przeszkadzasz- powiedział liam,patrząc na harolda.
-Właśnie widze- wyjął z szafki wodę i wrócił na górę.
-Jezu..co mu się stało przez te kilka godzin - byłam dosyć zmieszana
-nie wiem..lepiej kładźmy się spać.
Poszliśmy do swoich pokoi.Przed zaśnięciem myślałam o początku dzisiejszego dnia.Poznałam harrego i resztę.Później ten mór i obserwowanie miasta z Hazzą.Było tak świetnie,a w ciągu kilku godzin tyle się zmieniło.Hmm..dziwne powiedziałam sama do siebie, po czym zasnęłam.

Thursday 5 January 2012

Rozdział 4

 No dobrze..może nie było AŻ tak pięknie..właściwie nie było w ogólne tak.Do pewnego momentu pisałam prawdę,ale później trochę mnie poniosło.Wierzcie mi..NIC nie kończy się tak bajkowo.Może cofnijmy się wstecz...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
  Harry złapał mnie za rękę i wyprowadził z domu.
-Gdzie idziemy ?- spytałam trochę rozkojarzona.Wyszliśmy na ulicę.Spowiła nas ciemność.Zapytałam Harolda,która godzina. Okazało się,że jest już po 22:0. Jak ten czas szybko leci..
-To niespodzianka -odparł mocniej ściskając moją dłoń, po czym skręciliśmy w stronę lasu i szliśmy ścieżką.
   Hazza mieszkał,w pewnym sensie na odludziu.Oczywiście miał sąsiadów,ale za jego domem nie było nic prócz drzew,które tak przy okazji trochę mnie przerażały.Na szczęście przy nim, czułam się bezpiecznie.Mimo ciemności wyczułam ,że idziemy pod górkę.
-Gdzie ty mnie prowadzisz ? spytałam zdezorientowana.Nie lubiłam tej świadomości,że o czymś nie wiem.
-Już nie daleko-odparł.

A potem..

    Kilka minut później staliśmy na jakimś wzgórzu.
-Chodź, pokażę Ci coś- powiedział Harry. Po czym, pociągnął mnie za sobą.
Lada moment i siedzieliśmy na murku ,za którym rozciągało się całe miasto.Musze przyznać,że byłam dosyć zaskoczona tym widokiem.Londyn wyglądał naprawdę pięknie nocą.
-Nie wiedziałam,że odwiedzasz takie miejsca..- powiedziałam
-A jednak - uśmiechnął się-. Przychodzę tu jak mam jakiś problem..albo po prostu ,żeby pomyśleć.
   Nie wiedziałam co powiedzieć.Milczeliśmy,jednocześnie wpatrując się w migoczące światła w oddali.
Mimo wszystko, lubiłam tą ciszę.Miło było siedzieć,patrzeć,czuć..jednocześnie.Nie potrzeba słów.Tak było idealnie.Dodatkowo obecność Harrego..muszę przyznać,że to było nawet romantyczne.Jednak nic nie zaszło. NIC. Kompletnie nic.A za miej więcej pół godziny ,odezwał się telefon Hazzy.
-Halo ? - powiedział do słuchawki
-CO ?! I co ? ok..my ? zaraz wracamy.. na razie.
Koniec połączenia.
-Dzwonił Liam.W domu były gliny.Na szczęście nikogo nie zgarnęli.Ale lepiej wracajmy.
-woo..nie ma to jak zakończyć imprezę wizytą policji.
-właśnie..chodźmy-odparł ,po czym poszliśmy do jego domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-No nareszcie jesteście !- wykrzyknął na nasz widok, nieco roztrzęsiony Liam, stojący na środku salonu.
-Co się tu stało ?! - Harold wytrzeszczył oczy.Zresztą ja również.
   Dom wyglądał jak pobojowisko.Nie było widać podłogi.Wszędzie porozrzucane kubki po piwie,przewrócone krzesła,poprzestawiane sofy,pełno pustych paczek po chipsach,fajki,soki,balony < co tu do licha robiły balony ?! > i kilkanaście butelek po wódkach.I to tylko niektóre 'rzeczy'.Nie jestem przecież w stanie wypisać dosłownie wszystkiego.Ale co dziwne..było pusto. Prócz mnie,Hazzy i Liama nie było nikogo.
Harry nie był raczej szczęśliwy ,z powodu tego co wtedy zobaczył.Przemówił Liam:
-Ee..właściwie nie wiem jak do tego doszło,ale..impreza z nad basenu przeniosła się do domu.Nie mogłem  zapanować nad tymi wszystkimi ludźmi.I jeszcze pojawiła się grupa dziwnych gości.Wparowali do domu.Szukali ciebie. Powiedziałem,że nie ma cie teraz, nie wiem gdzie jesteś i nie wiem kiedy będziesz.Trochę się wkurzyli,poprzewracali meble, powrzeszczeli i wyszli. Co to za ludzie ?
   Przysłuchiwałam się opowieści Liama z prawie otwartą buzią.Boże. Nie było nas niecałą godzinę ,a tu tyle się działo.Spojrzałam na Harrego. Był zły? zaniepokojony ? nie.właściwie określenie to :kompletnie wytrącony z równowagi.Obiegł wzrokiem ogromny salon.Przeczesał włosy i w końcu się odezwał:
-Gdzie reszta ?
-Louis poszedł odprowadzić do domu Eleanor, po Danniele przyjechał ojciec,Nialler znikł jakiś czas temu,a Zayn i Sidney leżą u malika w pokoju- i nie bardzo kontaktują. - wytłumaczył haroldowi payne- ale nie odpowiedziałeś na pytanie : kim byli ci dziwni faceci ?
-nie ważne.zajmę się nimi później.Lepiej wytłumacz mi skąd wzięła się tu policja ?  - harry szybko zmienił temat. zaczął chodzić nerwowo po pokoju.
   Stałam jak idiotka i słuchałam ich rozmowy.Nie wiedziałam co z sobą zrobić.Zachowanie Hazzy było dosyć dziwne. Wiedziałam,że coś jest nie tak.Ale nie mogłam przecież powiedzieć tego na głos.Właściwie go nie znałam,więc nie miałam raczej prawa ,by go oceniać ,a tym bardziej wyrażać swoje opinie.
- wyglądali dosyć niebezpiecznie,skąd ty tak w ogóle znasz takich ludzi ?- dopytywał się Liam,podchodząc bliżej do Hazzy.
-Możesz już skończyć ten temat ?! To nie twoja sprawa- krzyknął nagle Harry i wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
Liam podszedł do okna.Właściwie nie wiem na co patrzył. Ja siedziałam cicho na sofie,nie zwracając zbytnio na siebie uwagi.Zastanawiałam się co mam zrobić.Przemyślałam sprawę po czym rzuciłam do Payne'a :
-Może ogarnijmy ten syf ?
Liam odwrócił się nagle w moją stronę.
-Przepraszam, zamyśliłem się.Nie musisz tego sprzątać.Jesteś gościem- powiedział z lekkim uśmiechem.-Sam to zaraz  zrobię.
-Daj spokój,zajmie Ci to z kilka godzin.Zresztą i tak nie mam nic lepszego do roboty.
-na pewno ?
-na pewno- poderwałam się z sofy
-wiesz gdzie są  jakieś worki ? trzeba pozbierać te wszystkie śmieci
- wiem są w szufladzie w kuchni - powiedział Liam po czym poszliśmy do kuchni.
Wzięliśmy worki i zaczęliśmy zbierać kubki i wszystko inne ,co znajdowało się na podłodze.
Podczas sprzątania,trochę rozmawialiśmy.Nie była to jakaś długa pogawędka..ale..
Spytałam go o tych 'dziwnych' ludzi, którzy szukali Harrego.Payne powiedział ,że wyglądali na narkomanów i nie może pojąć, czego chcieli od hazzy.
-Nie znam tych facetów.Prócz jednego.Pośród nich był Jake Mason.Nie lubię tego gościa.Myśli,że kasą może kupić wszystko i wszystkich.Słyszałem,że ostatnio zaczął ćpać.Tylko co on i jego znajomi chcieli od Harrego ? Nigdy nie widziałem go z Jakem,a tym bardziej nie z takimi typami jak ci co tu byli.- powiedział Liam,jednocześnie zawiązując,pełny już worek.
Chciałam coś powiedzieć,ale do domu wpadli nagle Niall z Louisem.
-Oo widzę,że już posprzątaliście- rzucił uśmiechnięty tomlinson.
-Ta..- przeciągał Payne
-Znalazłem Nialla !Wiesz gdzie był ? Siedział w całodobowym barze za rogiem.- powiedział Louis po czym spojrzał na mnie. - uśmiechnęłam się do niego.
-standard -mruknął pod nosem liam
Niall przywitał się ze mną i szybko zniknął gdzieś na górze
-Gdzie harry ? -spytał tomlinson rozsiadając się przed telewizorem
-wyszedł.i uprzedzając twoje kolejne pytanie : nie,nie wiem gdzie.- payne nie był w najlepszym nastroju.
-jezu..co ty taki złośliwy,tylko pytałem
-ide pod prysznic- rzucił Liam
Zostałam na dole sama z Louisem,który szukał czegoś w lodówce.Po chwili wykrzyknął
-JEST !chcesz trochę ?- powiedział, wyciągając z lodówki dużą pizzę.
-ee nie..idę do domu ,już późno.- powiedziałam podnosząc się z sofy
-no chyba żartujesz. zostajesz tu. jest po 01:0 daj spokój siadaj  - odparł wskazując miejsce przy ladzie w kuchni.
-naprawdę nie mogę..- raczej nie widziało mi się zostanie u nich na noc. w końcu nie bardzo się znaliśmy.I wtedy doszło do mnie ,że miałam spać dziś u sidney..,która leżała  na górze, pół przytomna w ramionach malika.
-przestań. zostajesz.dam ci jakieś ciuchy i prześpisz się w jednym z pokoi gościnnych.a teraz siadaj - spojrzał na mnie dosyć przekonująco,nie byłam w stanie odmówić.
- no dobrze,ale na pewno nie bede przeszkadzać ?
-nie no co ty.wszyscy będą szczęśliwi- uśmiechnął się Louis,po czym pokroił pizze i włożył ją do mikrofali.
Usiadłam na wskazane przez niego miejsce.Co dziwne,nie byłam zmęczona.Tomlinson był bardzo sympatyczny i miło mi się z nim rozmawiało.Po kilku minutach pizza była gotowa.
- PIZZA! - krzyknął na cały dom louis. - zaraz się zlecą.
Miał rację. Moment i Liam z Niallem siedzieli z nami przy stole.Horana trochę poniosło.Właściwie nie trochę tylko bardzo. Rzucił się na jedzenie jakby nie jadł nic od kilku dni.A kilkanaście minut temu louis przyprowadził go z całodobowej knajpy..więc to było trochę dziwne. mimo to lubiłam blondasa był uroczy i tak samo sympatyczny jak pozostali.Nie wiele o nich wiedziałam,więc zaczęłam zadawać jakieś pytania.Byłam trochę zdziwiona tym,że chłopcy czuli się w domu Hazzy jak u siebie.Mieli nawet swoje pokoje.Okazało się,że Harry nie bardzo lubi samotność.Jego rodziców ciągle nie ma ,a jak są to tylko raz na jakiś czas.Więc dom jest jakby Harolda.Mieszkanie jest ogromne i ma kilka wolnych sypialni dlatego Liam,Louis,Niall i Zayn często u niego nocują.Właściwie są tu częściej niż we własnych domach.
Blondas,tomlisnon i payne nagle spojrzeli na siebie.Przytaknęli. I zwrócili się do mnie, Liam rzekł:
-Będziesz pierwszą osobą,oczywiście prócz naszej piątki,która się o tym dowie..mianowicie ZGŁASZAMY SIĘ DO XFACTOR !!
Chłopacy wstali od stołu,zaczęli tańczyć itd Oznajmili mi ,że to u nich normalne. Uśmiechnęłam się i powiedziałam :
-Serio ? to świetnie ! Powodzenia,zresztą na pewno się dostaniecie. słyszałam ,że macie talent.
-dziękii - wykrzyknęli wszyscy po czym zaczęli mnie przytulać hah to było coś w rodzaju "wspólnego tulenia". Urocze i dziwne jednocześnie.Po minucie usiedliśmy na swoje miejsca.
-A kiedy casting ? -spytałam gryząc kawałek pizzy
-za 2 tygodnie,musimy jeszcze sporo poćwiczyć- wyjaśnił mi Louis- wszyscy przytaknęli,nawet Niall usmarowany pizzą
Za kilkanaście minut wstaliśmy od stołu.Jednak zanim to nastało, Liam opowiedział chłopakom o dziwnych ludziach i Harrym,który wybiegł nagle z domu.Tak przy okazji  nadal go nie było.Tomlinson dzwonił kilka razy do Hazzy,jednak nie odbierał.W końcu odpuścił i wstając od stołu powiedział,że idzie po rzeczy do spania dla mnie  i zaraz wróci.W tym czasie Payne sprzątnął ze stołu,po czym wszyscy zasiedliśmy przed wielkim ekranem tv na kanapie.
-Oo ! właśnie się zaczęło !-wykrzyknął Niall
Po kilku minutach wrócił Louis z trochę za dużą dla mnie koszulką i flanelowymi spodenkami.
-To Hazzy, ja nie miałem nic czystego-zaśmiał się i rzucił mi ciuchy.
-dzieki, mam nadzieję,że harry nie bedzie miał mi za złe
-no co ty,na pewno nie !
Lou dołączył do nas, zasiadając przede mną na podłodze.Przykryliśmy się kocem.Oglądaliśmy 'To właśnie miłość'. Wszyscy płakaliśmy,jednocześnie zajadając się popcornem,który niall znalazł gdzieś w kuchni.Niektórzy mogą sądzić,że płaczący chłopcy to cioty,jednak ja uważam, że to urocze. Przynajmniej nie kryją swoich uczuć.Film dobiegł końca.Liam szeroko się przeciągnął,przypadkowo uderzając mnie ręką w głowę.
-Auu,byś uważał - walnęłam go dłonią w ramię śmiejąc się
Spojrzał na mnie z tym swoim szelmowskim uśmiechem.Właściwie nie wiem czemu,ale wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem,włącznie z niallem i louisem.To naprawdę fajni goście.Czuję się  bardzo swobodnie w ich towarzystwie.
-która godzina- spytałam
-03:22 - odpowiedział mi louis
-Idziemy już spać ? -niall zrobił minę a'la kot ze shreka.
-Jak chcesz to nie idź- mruknął payne , skacząc po kanałach
 Spojrzałam na moje ubranie.Dalej miałam na sobie brzoskwiniową sukienkę.
-Gdzie łazienka ? muszę doprowadzić się do porządku
-Na końcu tamtego korytarza po prawej- wytłumaczył mi niall wskazując dłuugi korytarz za sofą.
- ok..dzięki,zaraz wracam - powiedziałam uśmiechając się do chłopców,po czym udałam się we wskazaną stronę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ok..nie jest dobrze.Mam przestój twórczy.Napisanie tego rozdziału zajęło mi kilka ,baaaaardzo długich godzin.Także nie dziwcie się,że jest beznadziejny.Przepraszam i oby następny rozdział był lepszy.

xx

I oczywiście dziękuję za wyświetlenia :)




Wednesday 4 January 2012

Od autorki

Przepraszam ,za nie dodawanie rozdziałów ,ale..przez ostatnie dni mam sporo nauki i praktycznie nie wchodzę na laptopa/komputer ,bo po prostu nie mam czasu .Jednak obiecuję,że to się zmieni i już w czwartek , czyli jutro zacznę pisać kolejny rozdział.
Ogólnie chciałam wam przekazać,że moje opowiadanie jest w pewnym sensie historią Grace . Ona pisze jakiegoś rodzaju bloga ? i pisze tam wszystko od siebie . Może już to zauważyliście, ale dla upewnienia to piszę,żebyście nie byli zaskoczeni rozdziałem 4. I prawdopodobnie w opowiadaniu pojawi się nowy bohater :D Ale to później .
Z mojej strony, na razie tyle .
 xx

 PS dzięki,że tu wchodzicie :)