Thursday 29 December 2011

Rozdział 3

Pizza była dobra..baardzo dobra.Właściwie tak dobra,że nie miałam siły podnieść się z sofy ,aby otworzyć  Sidney,która właśnie zadzwoniła do drzwi.
Ociągając się wstałam i poszłam do korytarza.Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie 16:02.
-Jak zwykle  punktualnie-powiedziałam do S,otwierając jej drzwi.
-widzisz jaka jestem dobra ?-odparła uśmiechnięta,była w bardzo dobrym nastroju.
Poszłyśmy do salonu.
-chcesz trochę ?- podniosłam pudełko z resztką pizzy
-niee dzieki..tak ją zmasakrowałaś,że nie wiadomo nawet co w niej jest.- powiedziała krzywiąc się.
- no co, byłam głodnaa..-rzuciłam
Sidney dziwnie na mnie spojrzała,po czym przełączyła na MTV.Leciały licealne ciąże.Powiedziałam jej,że idę pod prysznic i , jak czegoś będzie potrzebować to ma to sobie po prostu wziąć i mi nie przeszkadzać.S przytaknęła,a ja zniknęłam na górze w łazience.Po jakichś 5 minutach słyszę krzyk mojej przyjaciółki:
- GRAAAAAACE !! GRACEEE !! [...]  - nie reagowałam.- GRACEEEEEEEEEEEE!!!
- CZEGO ?!człowiek nie może mieć chwili spokoju nawet pod prysznicem ?-wykrzyczałam zirytowana.
*pukanie do drzwi łazienki*
-No czego chcesz,idź sobie,zaraz zejdę, nie możesz poczekać ? !!
*znowu pukanie*
-JA JEBIE! - krzyknęłam.
Szybko wyszłam spod prysznica,owinęłam się białym ręcznikiem i ociekająca wodą otworzyłam drzwi
-NO CO KUR..yy - stałam z otwartą buzią,nie mogąc wymówić ani jednego słowa.zamurowało mnie.
Poczułam nagle, falę gorąca ogarniającą moje mokre ciało.Przede mną stał HARRY STYLES !!
-Cześć Grace - odpowiedział z uśmiechem,opierając się o ścianę
-ee cześć..przepraszam za te krzyki i wgl,ale myślałam że to S...- tłumaczyłam sie jąkając
-spokojnie..to ja przepraszam. nie powinienem nalegać. Sidney powiedziała,że bierzesz prysznic i mówiła,że zaraz cie zawoła..tylko ty nie przychodziłaś..to zdecydowałem,że sam do ciebie przyjde - odpowiedział z kokieteryjnym uśmiechem.-A tak przy okazji ładnie wyglądasz-i kolejny uśmiech.
-dzięki hahhaa- nie zdobyłam sie na nic wiecej- w końcu stałam pół naga-
Jezu jak on wyglądał !!AAAA.Wdech ,wydech ,wdech ,wydech..nie mogłam się uspokoić.na zewnątrz wyglądałam pewno na zmieszaną..za to w środku..
Przez 2 minuty staliśmy w progu i gapiliśmy się na siebie.Tak przy okazji to już 3 raz kiedy nie możemy oderwać od siebie wzroku.W końcu Harry rzekł:
-Wiem,że miałem zadzwonić,ale zapodziałem gdzieś telefon, a po za tym byłem w okolicy więc postanowiłem zajrzeć ii..
<Skąd wiedział gdzie mieszkam ?!>
-kontynuował- i osobiście przekazać,że nasze 'spotkanie' będzie bardziej mini imprezą.Rodzice wyjechali na cały tydzień a Zayn i Liam załatwili alkohol i zaprosili kilku,a raczej kilkunastu znajomych ze szkoły.Niby nic wielkiego,ale chciałem żebyś wiedziała.
-Oo to fajnie,-czekaj - sprzedali im alkohol ? - W odróżnieniu od Polski,w Londynie rzadko sprzedawano alkohol nieletnim,udawało się to tylko nielicznym.
-wiesz..na ładne oczy można wszystko załatwić-mrugnął do mnie porozumiewawczo
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.Dodał też,że kasjerka wciskała Zaynowi swój nr telefonu,ale zdążyli uciec. hahha I nagle przypomniało mi się,że stoję pół naga przed chłopakiem, którego dopiero co, dzisiaj poznałam.Dlatego powiedziałam:
-Ee.może zaczekasz chwilę, a ja ubiorę się w coś-spojrzałam na ręcznik,którym byłam owinięta - yy.. bardziej stosownego.?
-Moim zdaniem tak wyglądasz dużo lepiej- pokazał swój śnieżnobiały uśmiech
Zaczerwieniłam się.Nie opanowałam jeszcze umiejętności przyjmowania komplementów.
- ha ha ha bardzo śmieszne -po chwili rzuciłam:
-ja już muszę lecieć,musze jeszcze..ee..pomóc chłopakom- jąkał się.
Nie umie kłamać. Od razu wiedziałam,że coś kręci.Ciekawe co naprawdę zamierza robić ?Jednak udawałam,że uwierzyłam mu..
-Ok..to do zobaczenia na imprezie - odparłam po czym Hazza dał mi buziaka w policzek i zbiegł szybko po schodach.Natomiast ja..stałam w miejscu.Jeszcze przez kilka minut nie byłam w stanie się ruszyć.Postanowiłam jednak wziąć się w garść.Zamknęłam drzwi,umyłam włosy,ubrałam się w jakiś dres po czym poszłam do swojego pokoju i zawołałam z dołu S.Po chwili stała już w mojej sypialni gapiąc się na mnie z otwartą buzią. Co robiłam ? Zaczęłam skakać po łóżku jak idiotka , krzyczeć i piszczeć,właściwie wszystko na raz.
-Ee CO TY ROBISZ ?
-BOŻE NIE UWIERZYSZ CO SIE PRZED CHWILĄ STAŁO !!! -wykrzyczałam to na cały dom
-No.. co ? opowiadaj !
 Zaszczyciłam ją bardzo szczegółową historią.Opowiadanie jej zajęło mi więcej czasu, niż to wszystko się w rzeczywistości działo.No cóż.Nie pominęłam moich myśli, dlatego tyle to trwało..Przez następne 20 minut szukałyśmy w mojej szafie ciuchów na imprezę.Ostatecznie zdecydowałam się na krótką ,brzoskwiniową sukienkę z rękawami na 3/4  i czarne koturny.Jeśli chodzi o fryzurę - zawsze mam rozpuszczone włosy.Sidney założyła czarne rurki, biały tshirt z czarnymi napisami i białe conversy.Wyglądała świetnie.Zazdroszczę jej tych długich nóg ! Później makijaż i byłyśmy gotowe do wyjścia.
  Poszłam do kuchni po moją torbę,w której był  adres Harrego.Wyrwałam kartkę z notesu,wzięłam ramoneskę z korytarza po czym wyszłyśmy z domu.S spojrzała na adres i okazało się,że nasz nowy znajomy mieszka na jednej z bogatszych dzielnic Londynu,która znajdowała się jakieś 15 minut od mojego miejsca zamieszkania.W drodze, głównym tematem naszych rozmów była zbliżająca się impreza.Nagle nastała cisza,którą przerwała moja przyjaciółka.
-G muszę ci coś powiedzieć- rzuciła  S
-Co ?
-Bo..dziś zadzwonił do mnie Zayn ! - wiedziałam,że coś się musiało stać. Sidney była bardzo wesoła gdy przyszła do mnie po południu.
- WOW! - wykrzyczałam- to świetnie!
-Wiem ! Zastanawiam się skąd miał mój nr telefonu..
-A po co dzwonił ?- byłam ciekawa
-Powiedział mi to samo co tobie Hazza ,gdy dziś przyszedł tylko dodał,że nie mam Ci nic mówić bo Harry chce się do ciebie wybrać osobiście.No i wspomniał,że będzie na mnie czekał - jej oczy nagle zabłysły- zaczęłyśmy piszczeć .ogólnie jarałyśmy się skacząc itd.- jesteśmy po prostu dziwne.

     Po kilkunastu minutach byłyśmy na miejscu.
-WOW !- zrobiłam wielkie oczy.Przypomniałam sobie, co mówiłam po szkole o moim domu..ale to co stało ,a raczej rozciągało się teraz przed nami było OGROMNE !Właściwie to nie był dom tylko Willa.Dostrzegłam też basen.Dochodziła nas głośna muzyka.Ogrodzenie było dosyć wysokie, dlatego nie widzieliśmy zbyt wiele.Spojrzałam na Sidney,która nie była mniej zmieszana i jednocześnie zachwycona niż ja.
-Słyszałam,że jego rodzice przejęli interes po dziadkach.Mają swoją sieć sklepów w całej Angli.Zresztą ich dom też przechodzi z pokolenia na pokolenie.Tata opowiadał mi niedawno ,że państwo Styles odnowili mieszkanie dlatego jest teraz bardzo eleganckie i nowoczesne zważając na to ,że budynek  stoi tu już od kilkuset lat.- wyjaśniła mi S.
-Wow,nie wiedziałam że jest taki bogaty.Bynajmniej na takiego nie wygląda.
-Racja..nie okazuje tego
Zadzwoniłyśmy do drzwi.Po kilku sekundach otworzył Harry.Jak zwykle świetnie wyglądał.
-No nareszcie jesteście ! Czekamy na was- odparł Harold-Wchodźcie-witam w moich skromnych progach - uśmiechnął się
skromnych ?- pomyślałam, wchodząc do środka.Jednak powiedziałam tylko:
-Ładny dom
-Ee..dzięki.Sądze,że jest trochę za duży.
Dom był przestrzenny.Czułam się tam, jak w zamku.Wszech obecne dzieła sztuki robiły wrażenie.
-Chodźcie- prowadził nas- siedzimy tam - powiedział, wskazując skórzane kanapy w rogu pomieszczenia.
Dostrzegłam znajome twarze chłopców z one direction,ale miedzy louisem i liamem siedziały dwie dziewczyny,których nie znałam.Doszliśmy do nich.Louis wykrzyknął :
-Jesteście! - myślałem,że już nie przyjdziecie.
-tak jesteśmy,przepraszamy za spóźnienie- odpowiedziałam z uśmiechem
Mimowolnie zerknęłam na Zayna. Patrzył na Sidney,a S na niego.Nagle odezwał się Liam
-A..właśnie wy się nie znacie - to Danniele ,moja dziewczyna- powiedział wskazując na ładną,ciemną brunetkę z kręconymi włosami ( zawsze chciałam takie mieć )- a to Eleanor - moja dziewczyna -wciął się Louis.
Dziewczyny wstały podały nam ręce.
-Grace -powiedziałam ściskając dłoń Danniele.
-Danniele.Ale to już wiesz. Miło mi cię poznać.Dużo o tobie słyszałam.Od Harrego- odparła z uśmiechem
W tym samym czasie S witała się z Eleanor.Później była zamiana. Ja przedstawiłam się E a Sidney witała się z D.Po pierwszej wymianie zdań, wiedziałam,że to miłe dziewczyny.
-Usiądźcie- powiedział do nas Harry- zrobił mi miejsce
Natomiast S usiadła obok Zayna.
-Gdzie Niall ?- spytałam
-Spójrz do kuchni- powiedział Liam i wskazał blondyna,usmarowanego w sosie,trzymającego w ręce udko kurczaka.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.Na stole stole przed nami było sporo wódki.Każdy miał swój kieliszek,a  Zayn co chwila polewał nam do pełna.Powoli zaczynało szumieć mi w głowie.Zerknęłam na Sidney,w którą wtulony był Zayn.Uśmiechnęłam się.Fajnie,że się do niego przekonała.Tworzyli ładną parę.Czas leciał..a ja dobrze czułam się w ich towarzystwie.Byli bardzo zabawni.W szczególności Louis,który ciągle bawił się loczkami Hazzy.Od reszty dowiedziałam,że to u nich normalne. Są jak bracia, a czasem ich ponosi.Rozmowa się kleiła , a my piliśmy i śmialiśmy się.Nagle zorientowałam się,że prócz nas w domu nie ma nikogo.
-Czy tu czasem nie miała być mini impreza ? gdzie wszyscy?-spytałam zgromadzonych
Liam wstał odsłonił długie zasłony obok sofy i wskazał na widok za oknem.Okazało się,że jakieś 50 osób bawi się nad basenem.Zauważyłam też kilka beczek piwa.
-Oo..ale dlaczego jest tak cicho ?
-dźwiękoszczelne szyby- wyjaśnił mi Louis
Dannielle zmieniła temat.Opowiadała o kursie tańca,na który zapisała się kilka dni temu.
Nagle Harry pochylił się w moją stronę i wyszeptał:
-Chodź,zwijamy się stąd
-Teraz ? gdzie ? nie mogę zostawić S..
-chyba nie będzie miała nic przeciwko jak znikniesz na jakiś czas,spójrz-powiedział i wychylił się,wskazując moją przyjaciółkę leżącą na Zaynie ( zajmowali jedną sofę).
-oo..chyba masz rację..gdzie chcesz iść ?- Ciągle szeptaliśmy podczas ,gdy pozostali razem z Niallem     ( prócz mojej przyjaciółki i Zayna,którzy zaczęli się całować nie interesując się tym co dzieje się dookoła ) dołączyli do imprezy nad basenem.Gdy otworzyli tylne drzwi doszły mnie głośne dźwięki muzyki z zewnątrz.
  Harry złapał mnie za rękę i wyprowadził z domu.
-Gdzie idziemy ?- spytałam trochę rozkojarzona.Wyszliśmy na ulicę.Spowiła nas ciemność.Zapytałam Harrego,która godzina. Okazało się,że jest już po 22:0. Jak ten czas szybko leci..
-To niespodzianka -odparł mocniej ściskając moją dłoń, po czym skręciliśmy w stronę lasu i szliśmy ścieżką.
   Hazza mieszkał,w pewnym sensie na odludziu.Oczywiście miał sąsiadów,ale za jego domem nie było nic prócz drzew,które tak przy okazji trochę mnie przerażały.Na szczęście przy nim, czułam się bezpiecznie.Mimo ciemności wyczułam ,że idziemy pod górkę.
-Gdzie ty mnie prowadzisz ? spytałam zdezorientowana.Nie lubiłam tej świadomości,że o czymś nie wiem.
-Już nie daleko-odparł.
Wyjął z tylnej kieszeni spodni czarną chustę,po czym rzekł:
-Muszę zawiązać ci oczy- powiedział-zaufaj mi nic ci nie zrobię- zaśmiał się,jakby przeczuł,że nie jestem przekonana co do tego 'wypadu do lasu'.
Miał rację..byłam gotowa uciec podejrzewając nawet,że zaraz mnie zgwałci.Choć raczej wydawało mi się to mało prawdopodobne.No dobra..właściwie byłam tak w niego zapatrzona,że mogłam iść z nim nawet na koniec świata.Zgodziłam się na pomysł z chustką,a za kilka minut..
-Jesteśmy na miejscu- odparł Harry odwiązując przepaskę zakrywającą mi oczy.
Stał przedemną. Otworzyłam oczy,obrócił mnie w drugą stronę. Byłam w szoku.Poczułam jak pojedyncza łza spływa mi po policzku.Przede mną,na ziemi świeciły setki małych,migoczących w ciemności- świeczek ułożonych w kształt ogromnego serca,pośrodku którego leżał rozłożony koc, a na nim szampan, kieliszki i kilka poduszek. Nie wiedziałam co powiedzieć.Moje nogi stały się nagle jak z waty.Usłyszałam głos Harrego:
-Przepraszam,że kłamałem..trochę mi nie wyszło wyobrażałem to sobie inaczej[..] - szybko tłumaczył się Hazza
-Cii..jest idealnie- wyszeptałam
Harry wziął mnie w ramiona i pocałował.Był taki delikatny.Czułam się jak w jednym z tych amerykańskich filmów,które kończą się heppy end'ami.Dobrze,że trzymał mnie ,bo pewno leżałabym teraz na ziemi.
Właściwie nie wiem ile czasu trwał ten pocałunek.Było tak... magicznie. Zakręciło mi się w głowie.Harry przerwał,spojrzał mi w oczy i powiedział:
-Kocham Cię,wiem że to za szybko,przecież ledwo się znamy,ale od kiedy cię ujrzałem nie mogłem przestać o Tobie myśleć.Gdy zamknąłem oczy,widziałem twoją twarz.Nigdy nie czułem czegoś podobnego..zrozumiem jeśli nie czujesz tego samego..
-Jak możesz tak w ogóle myśleć ? Jasne,że czuję..Nikt ,nigdy nie zrobił dla mnie czegoś tak cudownego-kocham cie- powiedziałam po czym harry przytulił mnie do siebie.Czułam szybkie bicie jego serca.Znowu się rozkleiłam.Hazza to zauważył.Wytarł palcem łzę z mojego policzka,pocałował mnie w czoło,wziął za rękę i zaprowadził na koc.Napiliśmy się szampana.Położyliśmy się.Wtulona w jego tors oglądałam gwiazdy,które pięknie świeciły nad naszymi głowami. Nie musieliśmy nic mówić.Tak było idealnie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
ja jebie..miałam taką wizję tego rozdziału ,ale po raz kolejny wyszło,że jednak nie umiem przelać myśli na papier,właściwie na bloga.musze nad tym popracować.

Rozdział 2

Gdy tylko oddaliliśmy się od stołówki ,zostawiając chłopaków w tyle, powiedziałam do mojej przyjaciółki:
- I jak ? Nie uważasz,że są genialni ? Dalej nie rozumiem jak mogłaś mieć o nich takie złe zdanie.
Szłyśmy właśnie na lekcję lekcję angielskiego.Pani Lee nie lubiła spóźnialskich.Nie chcąc zostać po lekcjach przyspieszyłam kroku.
-Racja nie są tacy źli ,ale bez przesady-stwierdziła S poprawiając na ramieniu swą torbę.
-Bez przesady ?!- wykrzyknęłam
-No tak. Są w porządku,ale to tyle.A co do tego 'naszego' wypadu do Harrego, na który nawiasem mówiąc zgodziłas się bez pytania mnie o zdanie..to idziesz sama.
-Co ?! chyba żartujesz- nie poznawałam mojej przyjaciółki.Zawsze to ona wyciągała mnie na miasto z jej znajomymi ,a nie na odwrót.
-Po prostu.Ty masz swojego Haroldzika a ja co ? będę tam jak jakiś outsider.- powiedziała, po czym wyciągnęła z torby butelkę coli.
-hahaha mojego? po pierwsze on nie jest mój. w każdym bądź razie jeszcze nie.-mimowolnie się uśmiechnęłam- a po drugie: Widziałam jak Zayn się na ciebie gapił.
Sidney prawie zachłysnęła się napojem.Zaczęła się dusić. Stałyśmy na środku korytarza.Przechodzący obok  ludzie ,gapili się na nas jak na idiotki.
-S ogarnij się, co jest ,wszyscy się patrzą- szeptałam do mojej przyjaciółki,która nie przestała kaszleć.
-Coś ty powiedziała ?!- wydusiła Sidney
-No,że masz sie ogarnąć ?-powiedziałam przewracając oczami
-Nie! To wcześniej-przestała się dusić i dalej zmierzałyśmy ku klasie
-Aa..mówiłam,że chyba spodobałaś się Zaynowi - porozumiewawczo się do niej uśmiechałam-A nawet nie chyba, tylko na pewno- nie mógł od ciebie oderwać wzroku.
Sidney wybuchnęła śmiechem stwierdzając,że na pewno nie.Zauważyłam delikatny rumieniec na jej twarzy.Wiedziałam,że coś jest na rzeczy.
-Uuu! Widzę,że tobie też wpadł w oko -zapiszczałam
-Mi ?! No co ty. Mówiłam ci już.To palant i na pewno na mnie nie zerkał,wydawało ci się.- tłumaczyła mi zmieszana S
-Właśnie widzę..-powiedziałam.
Spojrzała na mnie tym swoim poważnym wzrokiem,który mówił,że temat skończony.
Dotarłyśmy do klasy.Jak zwykle usiadłyśmy na tyłach pod oknem.Lekcja ciągnęła się niemiłosiernie.Nie mam nic do angielskiego,ale od dzisiejszego spotkania w stołówce,nie myślę o niczym- ani nikim innym tylko Harrym.Zastanawiałam się co założę na nasze spotkanie.Moje rozmyślania przerwała pani Lee.
-Grace ? Halo jesteś tu ?- wykrzykiwała  nauczycielka ,wymachując przy tym dłońmi przed moją twarzą.
Cała klasa wybuchnęła gromkim śmiechem,a ja wyrwana z pięknych wizji nie wiedziałam co się dzieje.
Na szczęście Sidney wyjaśniła pani,że ta opowiadała tak ciekawie,że zaczęłam głęboko rozmyślać o losach naszego życia. ( bo o tym przez pół godziny mówiła p. Lee). Nauczycielka przyjaźnie uśmiechnęła się w naszą stronę po czym kontynuowała swoją opowieść.
-Dzięki-wyszeptałam do S
-Spoko - puściła mi oczko, po czym wróciła do rysowania czegoś w zeszycie.
Natomiast ja postanowiłam wyzbyć się jakichkolwiek wizji o Harrym i słuchać p.Lee.
Po kilkunastu minutach lekcja dobiegła końca.Schowałam swoje rzeczy do torby i z S poszłyśmy do naszych szafek.Sidney była dziwnie cicha,ale postanowiłam to przemilczeć.Minęło zaledwie 5 minut a już szłyśmy  w stronę domu.Mieszkałyśmy na tej samej ulicy więc zawsze wracałyśmy razem.
-Więc jak? idziesz ze mną do Hazzy ?- przerwałam milczenie,otulając się ciepłą kurtką.Jesień była zimna w tym roku.
-ee..idę- uśmiechnęła się
Skąd ta nagła zmiana decyzji ?I skąd ten uśmiech ?Przecież jeszcze godzinę temu twierdziła oburzona,że nie chce iść.Jednak nie powiedziałam tego na głos.Zamiast zadawać bezsensowne pytania uradowana rzekłam:
-Tak ? to świetnie. Przyjdź do mnie o 16:0.Pomożesz mi wybrać ciuchy.
-Ok
Byłam taka szczęśliwa.Właściwie nie wiem czemu.Ale byłam.Buzowały we mnie emocje.Czułam podekscytowanie i jednocześnie strach przed tym,że coś może nie wyjść.Albo w najgorszym wypadku Harry ma mnie gdzieś i po prostu chciał by miły.:- Dobra.. zaczynam wariować- powiedziałam do siebie myślach.
-O czym/kim ty tak ciągle myślisz G? jesteś nieobecna. Najpierw na lekcji a teraz tu-stwierdziła S dziwnie się na mnie patrząc
-Na jak to o kim. O Harrym.!
-Racja,po co zadaje takie głupie pytania-przewróciła oczami
Później nasza rozmowa przeszła na inny tor. Sidney powiedziała,że jej rodzice wyjeżdżają za godzinę na 3 dni do Belfastu i mogę dziś u niej nocować.Z racji iż mamy do końca tygodnia wolne od szkoły(zgodziłam się i ustaliłyśmy,że po spotkaniu z Hazzą pójdziemy do mnie,abym zabrała jakieś rzeczy.
Dotarłyśmy pod nasze domy.Pożegnałyśmy się po czym rzuciłam:
- punktualnie o 16 u mnie! nie zapomnij
- nie zapomnę- odkrzyknęła ,otwierając swoje drzwi wejściowe.I znikła w mieszkaniu.
    Moich rodziców nie było w domu.Zresztą jak zwykle o tej porze.Wychodzą zanim się obudzę ,a wracają późnym wieczorem -kiedy kładę się spać.Są pochłonięci pracą,mimo to, często dzwonią z pytaniami typu: Co robisz ? Jak tam w szkole ? Wychodzisz gdzieś ?Gdzie ?O której wrócisz ? Albo po prostu zostawiają karteczki na lodówce z wiadomością :na stole masz pieniądze zamów sobie pizze lub cokolwiek.Wiem,że się o mnie troszczą.To miłe.Ale często nie ma ich w domu,dlatego czasem czuję się jakbym nie miała rodziców.Chociaż jakby spojrzeć na to z innej strony, nie mam przynajmniej problemów ze szlabanami.Mogę wracać do domu kiedy chce i o której chce.

 W korytarzu zdjęłam kurtkę i buty, po czym udałam się prosto do kuchni.Rzuciłam torbę na sofę.Ustałam na środku pomieszczenia i rozejrzałam się.Doszłam do wniosku ,że mój dom jest o wiele za duży dla trzy osobowej rodziny.Gdy zostaję sama, dziwnie się czuję.Jest tak pusto.I cicho.
  Byłam głodna.Otworzyłam lodówkę.Nie ma nic. Rodzice znowu zapomnieli zrobić zakupy.Świetnie.Mogłam zamówić pizze,ale wolałam się przewietrzyć.Znalazłam w torbie Iphona ,założyłam kurtkę, uggsy.Włączyłam ulubioną playlistę ,włożyłam słuchawki w uszy i spacerkiem udałam się do pobliskiej pizzerii.Po 5 minutach byłam na miejscu.Na szczęście nie było kolejki.Poprosiłam młodego - całkiem przystojnego faceta - o dużą peperoni ,po czym usiadłam przy barze i  dzielnie czekałam na swoje zamówienie.Spojrzałam na zegarek.15:20.Czas leciał...a pizzy dalej nie było.Nerwowo rozglądałam się po sali.Pustki.Dziwne..zwykle jest spory ruch.Obróciłam się w stronę plazmy powieszonej na ścianie.Na MTV puszczali jedną z moich ulubionych piosenek Foster the people- pump up kicks.Automatycznie zaczęłam śpiewać i kiwać głową w takt muzyki,gdy nagle usłyszałam chrząknięcie.Zwróciłam się w stronę baru.
-Nie chciałbym przeszkadzać,ale już jest pani pizza - powiedział rozbawiony chłopak
-Ee..hahaha ,przepraszam, ile płacę ?- byłam lekko zawstydzona..
 Zapłaciłam i wyszłam z pizzerii.Kocham peperoni!A już po 10 minutach, siedziałam przed tv,opychając się pizzą i oglądając plotkarę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
sory,że trochę nudny..rozkręci się w 3 rozdziale,który dodam jeszcze dziś.

Wednesday 28 December 2011

Rozdział I

Poniedziałek . Dzień jak co dzień . Po drugiej lekcji udałam się z Sidney na stołówkę . Jak zwykle  pełna .W końcu była pora lunchu .Usiadłyśmy przy 'naszym' stoliku . Rzuciłam swoją torbę na krzesło obok .
-Idę po fytki i colę,przynieść ci coś ? - zapytałam moją przyjaciółkę
-Ee..tak, dla mnie to samo- odpowiedziała- po czym szybko dodała,że nie mam zapomnieć o ketchupie.
-Ok..
Poszłam do kolejki.Była ogromna.Podczas ,gdy liczyłam ludzi,którzy stali przede mną ktoś dotknął mojego ramienia.Wzdrygnęłam się i automatycznie obróciłam w kierunku 'tego kogoś'. I WOW ! Jaki przystojniak!
Od razu zrobiłam się czerwona jak burak.Bynajmniej miałam takie wrażenie.Przez kilka sekund-które według mnie trwały wieczność- patrzyłam się jak idiotka w te jego wielkie, zielone oczy.Po czym w końcu wykrztusiłam.
-Ee..cześć.
-Cześć- odpowiedział nieznajomy
Cisza..właściwie nie wiem ile staliśmy i gapiliśmy się na siebie.W końcu doszło do mnie,że ktoś musi przerwać te milczenie dlatego spytałam.
-Więc?..
-Co więc.. ?- odparł lekko zmieszany chłopak
-Dotknąłeś mnie.Więc chcesz czegoś czy jak ?
-Aaa..tak. Przepraszam.Yy..chciałem się po prostu przywitać.Nie widziałem Cię  nigdy.Jesteś nowa ?
-Właściwie tak.Ale chodzę tu do szkoły już od kilku tygodni.I też nigdy Cie nie spotkałam.
-Aha.Nie widziałaś mnie bo byłem na wycieczce szkolnej z moją klasą.Dwa tygodnie w Alpach.
-Oo to fajnie. Nigdy nie byłam w Alpach.
-Żałuj,że nie pojechałaś !- powiedział- szeroko się przy tym uśmiechając.Przy okazji JEGO UŚMIECH BYŁ POWALAJĄCY. Aż zakręciło mi się w głowie.
-Uwierz,żałuję.
-Ej !Tak miło nam się rozmawia,że zapomniałem się przedstawić.Harry Styles.Ale znajomi mówią na mnie Hazza albo Harold- powiedział podając mi swoją rękę.
-Grace.Grace Winslet.- odparłam z uśmiechem-ściskając jego ciepłą dłoń.
-Grace..bardzo ładne imię - rzekł mój nowy znajomy.
-Hm..dzięki.Znowu zaczęliśmy na siebie patrzeć.Właściwie przeszywał mnie swoim głębokim spojrzeniem.Poczułam,że się rumienię dlatego szybko odwróciłam wzrok.

-Słucham ?- spytała mnie pani Colchester,która pracowała w naszej stołówce.
Spojrzałam w jej stronę.
-Poproszę dwie porcje dużych frytek+ ketchup  i dwie cole.
-10,50 - odpowiedziała pani po czym znikła gdzieś na zapleczu.
Wyjęłam portfel z tylnej kieszeni jeansów,po czym zaczęłam szukać drobnych. Moje 'poszukiwania' przerwał Harry, o którego istnieniu przez chwilę zapomniałam.
-Ja poproszę to samo co koleżanka- powiedział Hazza do p. Colchester,która nagle wyłoniła się z zaplecza z moim zamówieniem.
-Dobrze,ale po kolei- najwyraźniej nie była w dobrym humorze.
Wyłożyłam na ladę odliczone banknoty,wzięłam fytki i cole po czym ruszyłam w stronę Sidney, czytającej najnowszy numer Voug'a.Jednak,zdążyłam zrobić tylko 2 kroki,a zatrzymał mnie Harry
-Ej czekaj !
-em..Co?
-gdzie idziesz ?
-do stolika ?- odpowiedziałam lekko zirytowana
-chodź usiądziesz z nami- powiedział Hazza,wskazując palcem stolik po przeciwnej stronie pomieszczenia.Spojrzałam w tamtym kierunku.Przy dużym okrągłym stole siedziała czwórka chłopaków.Wszyscy byli przystojni. Jezu..gdzie oni wszyscy do tej pory byli ?! Zaczęli mi machać.Byłam lekko zdziwiona no,ale odmachałam.
Moje zmieszanie zauważył Harold:
-hahaha,nie zwracaj na nich uwagi to przygłupy.
-haha ok..- odparłam,a na mojej twarzy wykwitł uśmiech warty milion dolarów.
-No więc jak ? Siadasz z nami ? -nie dawał za wygraną
-Yy..nie mogę. Czeka na mnie moja przjaciółka.-wskazalam nasz stolik
-Więc idź po nią i obie usiądźcie z nami.
-No nie wiem..
-Proszę,zrób to dla mnie - odparł ciągle zacieszając.
-No dobrze.Zobaczę co da się zrobić.- odpowiedziałam.
Właściwie nie wiem czemu zgrywałam taką niedostępną.Harry od razu wpadł mi w oko.Właściwie sama się sobie dziwie,że tak zwyczajnie z nim rozmawiałam.Zawsze jestem taka nieśmiała.Unikałam jakichkolwiek kontaktów z nieznajomymi.A teraz ? WOW
Hazza poszedł do swoich kumpli a ja do Sidney.
-Gdzieś ty była tyle czasu ?! - wykrzyczała mi w twarz
-Była kolejka..a po za tym..poznałam przed chwilą najpiękniejszego chłopaka jakiego w życiu widziałam !!
Te jego wielkie ,zielone oczy matko..a te włosy jezuu..-krzyczałam nieźle przy tym gestykulując.
 -Czekaj! Spokojnie.wdech i wydech..co to za chłopak ? jak się nazywa ?- przerwała mi S
-HARRY !!
-U nas w szkole jest tylko jeden Harry..ty chyba nie mówisz..o nie..- S zakryła twarz rękoma
-Dokładnie Harry Styles. O co ci chodzi ? Co z nim nie tak ?- dopytywałam
-No wszystko! On i ten cały jego zespół ONE DIRECTION..jak ich widzę to mi się niedobrze robi.
- ?! Przestań..co w nich jest takiego złego ? - odparłam zdezorientowana. Patrzałam się na Sidney jakby była jakimś outsiderem.
-No jak to co ? Wszystko. Uważają się za nie wiadomo kogo..a Zayn,ten czarny to palant. Wiesz jak on się zachowuje ?! Wykorzystuje każdą laskę ,a potem je rzuca. - wyjaśniała mi Sidney.
Spojrzałam się na stolik chłopaków.Wyglądali naprawdę sympatycznie.Wgl nie wiedziałam o co chodzi S.
-Daj spokój..nie wiem jak inni ,ale Hazza jest genialny! Miły,uprzejmy i w dodatku słodki.Jak można nie lubić kogoś tak wspaniałego ?! A tak wgl czy ty kiedykolwiek z nimi rozmawiałaś ?
-No..niby..niee..ale Grace daj sobie z nimi spokój i przestań o nich mówić, bo robi mi się niedobrze.-odparła moja przyjaciółka.
 -Ta..no to mamy problem..- mówiłam bardzo powoli..
-JAKI PROBLEM ?! - powiedziała baaardzo głośno S
-bo..Harry zaprosił mnie do ich stolika..no i ciebie też..ii tak jakby się zgodziłam i powiedziałam,że za chwilę przyjdziemy..
-CO >?! - przerwała mi Sidney i zaczęła się dusić.
- Jezu..spokojnie..przecież to nic takiego...- wstałam z miejsca i zaczęłam grzebać w torebce szukając mojego Iphona.Gdy go znalazłam spojrzałam na godzinę. 09:50. Czyli do końca przerwy na lunch zostało niecałe 10 minut.
-NIE MA MOWY- stanowczo odparła Sidney.Kończąc już swoje frytki.
-Daj spokój..chodź..poznasz ich i zmienisz o nich zdanie,zobaczysz.A po za tym do końca przerwy jest już niewiele czasu. Nie bedziemy musiały siedzieć z nimi przecież kilku godzin tylko niecałe 10 minut.
Zrób to dla mnie! Proszę Proszę Proszę !!- błagałam ją
-Skończ już. ! Nie możesz iść sama ?
-Ee.. nie ?!
-Czemu ?
-Bo nie..samej tak jakoś dziwnie,a po za tym nie zostawię Cie.- spojrzałam na nią błagalnym,słodkim wzrokiem,niczym kot ze shreka.Zadziałało. Zawsze działa.
-No dobra..ale tylko na  chwilę- powiedziała S po czym ruszyłyśmy w stronę stolika chłopców.

Byłam trochę zestresowana. Nie jestem najlepsza w zawieraniu nowych znajomości.Ale..chyba czas to zmienić.Kilka sekund później stałyśmy już nad ich stolikiem.Harry gdy nas zobaczył wstał i zacieszając  powiedział do kumpli :
-Mówiłem,że przyjdą !!
-No tak mówiłeś,bravoo HAROLDZIE! - wykrzyknęli chłopcy prawie równocześnie.
Sidney nie wyglądała jak najszczęśliwsza osoba na świecie,ale wiedziałam że się stara dlatego nic nie mówiłam.Stałyśmy tak jeszcze kilka sekund po czym Harry zrzucił na ziemię swoją torbę i zrobił nam miejsce. Usiadłyśmy.
-To Grace Winslet- powiedział Hazza -wskazując na mnie- a to..
-Sidney. Sidney McCartney.- dokończyła moja przyjaciółka.
-Chłopcy wstali i zaczęli się z nami witać.Chwilę to trwało.Później zaczęliśmy rozmawiać.
-Jak było w Alpach ? - spytałam
Nagle wszyscy zaczęli mówić. To nic,że nie zrozumiałyśmy ani słowa. Oni byli po prostu uroczy.
-Spokojnie..ludzie - powiedział Liam - przecież w ten sposób niczego się nie dowiedzą- uśmiechnął się w naszą stronę.
-Właśnie- wyraził swoje zdanie Niall napychając się kawałkiem pizzy.
-Ogarnij się Nialler. W towarzystwie nie mówi się z pełną buzią- powiedział zayn- po czym spojrzeliśmy na blondasa i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-A jeśli chodzi o te Alpy..to było całkiem fajnie. Niezłe jedzenie i te stoki ..ale koniec o nas - powiedział Harry- Skąd jesteś Grace ?
-Z Polski a dokładniej z Warszawy- odparłam.
-Ahaa..
Dzwonek.Koniec przerwy.
-Fajnie sie z wami rozmawiało,ale musimy już iść.Mamy angielski -powiedziałam do chłopców wstając ze swojego miejsca.
-Właśnie..- po raz pierwszy odezwała się Sidney.
Chłopcy także wstali i zbierali swoje rzeczy.
-My mamy już koniec.O 17:0 spotykamy się u mnie. Jakaś pizza,tv..Przyjdziecie ? - powiedział Harry
-Proszę zgódźcie się !- wykrzykiwała na przemian reszta.
-No jasne,że będziemy.Tylko podaj adres-
Poczułam lekkie ukłucie w boku. To S mnie uszczypnęła.Ignorowałam ją.
-Zapisz sobie..39 clifton cresent WA6 7PW
Wyjełam z torby notes i długopis.Zapisałam adres. Po czym Harry rzekł:
-Dasz mi swój nr telefonu ?
-Tak..678438492
-Zadzwonie- powiedział Hazza
 -Będę czekać- uśmiechnęłam się po czym razem z Sidney poszłyśmy na lekcję Angielskiego.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
hahahah zjebałam to wiem .
no cóż .trudno

Bochaterowie


Grace Winslet

17 letnia dziewczyna,miła,skromna,wrażliwa,ambitna,z poczuciem humoru,zawsze uśmiechnięta.Jest bardzo ładna,ale nie docenia siebie. Jej najlepszą przyjaciółką jest Sidney McCartney.2 miesiące temu ( lipiec ) przeprowadziła się z Polski do Londynu.
Od dwóch tygodni chodzi tam do szkoły.


Sidney McCartney
17 lat,bardzo ładna, pewna siebie,szalona zawsze uśmiechnięta,nie przejmuje się niczym i nikim.Kocha imprezować.Przyjaźni się z Grace Winslet. Poznała ją kilka lat temu gdy Grace przyjechała na wakacje do swojej rodziny ,która mieszka obok Sidney.Od tamtego czasu  G zawsze przyjeżdżała do Lonynu na ferie,wakacje i święta.Jednak, dopiero kilka miesięcy temu przeprowadziła się tu na stałe. Od tamtej pory są nierozłączne.Po za tym, nie przepada za chłopakami z 1D.Właściwie nigdy nie miała z nimi bliższego kontaktu,ale ..po prostu ich nie lubi.A w szczególności Zayna,który uważa się za nie wiadomo kogo.

Harry Styles
17 lat, przystojniak,ma powodzenie u dziewczyn,ale nie zwraca na to specjalnie uwagi.Wszyscy kochają jego loczki.Wygląda na pewnego siebie ,ale w głębi duszy jest trochę wrażliwy i łatwo go zranić.Członek zespołu One direction,który tworzy z 4 kumplami Liamem,Louisem,Niallem i Zaynem.Jest singlem.Powiedział kiedyś,że podobają mu się brunetki z długimi włosami i ślicznym uśmiechem,ale póki co jego jedyną miłością jest muzyka.

Liam Payne
17 lat,kolejny przystojniak,wielki romantyk,czuły,troskliwy i  trochę nieśmiały. Od kilku miesięcy chodzi z Danniele Peazer.Członek zespołu One direction.Boi się łyżek.Kocha śpiewać i grać w kosza.

Zayn Malik
17 lat,szkolny playboy.Myśli, że może mieć każdą,dlatego często łamie serca.To się jednak niebawem zmieni.Pewna dziewczyna zawróci mu w głowie ii...[..]. Członek zespołu One Direction.Mimo plotek jakie krążą na jego temat jest bardzo miły.Po za tym jako jeden z nielicznych facetów w szkole dba o swój wygląd,a w szczególności o włosy.

Louis Tomlinson
17 lat,przystojny i  najbardziej zwariowany koleś w szkole,mimo swojego wieku zachowuje się jak przedszkolak-jest to jednak jego wielka zaleta.Kocha marchewki i swoją dziewczynę Eleanor Calder.Są razem od dwóch miesięcy i tworzą zgraną i szczęśliwą parę.Członek One direction.Jego hobby jest śpiewanie i wkurzanie Harrego.

Niall Horan
17 lat,miły,skromny chłopak.Ma powodzenie,ale  jego jedyną miłością jest jedzenie.Kocha Justina Biebera.Członek One direction.Jest też wrażliwy,płakał na 'Gdzie jest Nemo?'. Lubi grać na gitarze i oczywiście śpiewać.

Danniele Peazer
17 lat, bardzo ładna i  miła dziewczyna,służy wszystkim pomocą.Jest przewodnicząca samorządu szkolnego i dziewczyną Liama Payne'a.Kocha taniec.Od czasu kiedy Louis zaczął spotykać się z Eleanor,dziewczyny bardzo się polubiły i zaprzyjaźniły.


Eleanor Calder
17 lat,damska wersja Louisa(jej chłopaka). Ładna,jest początkującą modelką.Miła,pewna siebie.Lubi imprezować.Kocha zwierzęta,gdy zarobi trochę pieniędzy,ma zamiar otworzyć schronisko dla zwierząt.
Przyjaźni się z Danniele.


One Direction

Szkolny zespół.Składający się z 5 wspaniałych i niezwykle utalentowanych chłopców.Póki co,śpiewają covery na szkolnych uroczystościach.Jednak wszystko się zmieni,gdy pójdą na castingi do XFactora...