Wednesday 22 February 2012

Monday 20 February 2012

Rozdział 12

Gdy zatrzymaliśmy się przed domem odezwała się mama:
-wracam do pracy,masz jakieś pieniądze ?
-ee tak, chyba tak-powiedziałam wysiadając z auta
-kup sobie coś do jedzenia,w domu nic nie mamy-odparła po czym odjechała
Miło.
Otworzyłam drzwi wejściowe,zdjęłam buty,kurtkę i poszłam do kuchni.Mama miała rację,lodówka była praktycznie pusta.Na lodówce znalazłam numer do pizzerii..już wybierałam numer gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.Rozłączyłam się i poleciałam do korytarza.Spojrzałam przez wizjer...LIAM.Co on do cholery tu robi ?!
Wzięłam głęboki wdech,wypuściłam powietrze i otworzyłam.
-cześć - wyszczerzył się payne
-ee..co ty tu robisz ? wchodź - powiedziałam wciągając go do środka
-taak..nie takiego powitania się spodziewałem..-udawał rozczarowanego
-witaj liamie jamesie [?]  paynie,pasuje ?
-leeepiej-zbliżył się,trzymał mnie za biodra-ale tak będzie jeszcze lepiej-nachylił się i mnie pocałował.
I znowu wróciło to uczucie.Dziwne i niesamowite zarazem.To jak setki motyli w brzuchu ,łaskoczące cie swoimi skrzydełkami..czułam to zawsze gdy był przy mnie Liam.
Oczywiście odwzajemniłam pocałunek..jakżebym mogła inaczej ?! haha Nie mogliśmy oderwać się od siebie przez następne kilka minut..niestety nadeszła chwila kiedy to nastąpiło..
-wychodzimy - powiedział,dalej stojąc niebezpiecznie blisko.Bałam się,że zaraz mogę się na niego rzucić
-teraz ? gdzie ?
-to niespodzianka -odparł a na jego prawym policzku pokazał się uroczy dołeczek
-nie moge..umówiłam się z Sidney
-odwołaj..proosze.. dla mnie ?-zrobił minę bezdomnego pieska
-tylko nie ta mina !
a na jego twarzy..dalej mina bedomnego pieska.
-to nie fair !
-prooszee-jęczał,nawet złożył ręce
przewróciłam oczami -no dobra,napiszę do niej..
-TAK ! - wykrzyknął uradowany niczym mały chłopiec,który dostał właśnie swój pierwszy rowerek
parsknęłam śmiechem
-nie śmiej się ze mnie-udawał urażonego
-przepraszam-byłam poważna
-pff teraz to już za późno na przeprosiny-skrzyżował ręce na piersi i odwrócił się w drugą stronę
znowu wybuchnęłam śmiechem
-nie to niee..-powiedziałam i poszłam do salonu
Pobiegł za mną
-no doobra na ciebie nie można się długo gniewać -wyszczerzył się
-wiedziałam,że się poddasz - zacieszałam
-no ejj..-oburzona mina
tym razem śmialiśmy się oboje
-siadaj-rzuciłam,wskazując na kanapę-zaraz wrócę
Poszłam do kuchni po ipoda.Już miałam pisać do S..jednak nie zdążyłam..właśnie do mnie dzwoniła
-Halo ?
-Co robi u ciebie LIAM !? -wykrzyknęła
-co? -głupio spytałam-skąd wiesz,że u mnie jest?! -nie wiedziałam właściwie co jej powiedzieć
-hellloo mieszkam na przeciwko,widziałam go przed twoimi drzwiami..i jak go wciągałaś do środka też
miałam ochotę walnąć głową o ścianę
-taa..-przeciągałam
-daj spokój,dobrze wiem,że wymyślasz właśnie jakąś chorą wymówkę..- miałam wrażenie,że mnie obserwuje i przewraca oczami
-okej..okej..poddaje się..
-więc ?
-ee..więc?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- no.. po co do ciebie przyszedł ?
Moja głowa stała się nagle pusta.Nie miałam pojęcia co jej powiedzieć.
-haloo jesteś tam ?
-jezu..zostawiłam u harrego kurtkę..ii liam mi ją podrzucił
-coś mi się zdaje,że miałaś kurtkę jak wróciliśmy do domu-niedowierzała
-zdaje ci się..
-powiedzmy,że to kupuje..i dalej jesteśmy umówione tak ?
-właśnie..jeśli o to chodzi to..musimy to przełożyć
-co ? czemu? i niby na kiedy ?
-jadę zaraz z mamą do cioci.dopiero się dowiedziałam,przepraszam
-do cioci tak ?..-byłam pewna,że na 100% wie,że kłamię
-no tak..liam powiedział,że zawiezie mnie pod firmę mamy,żeby nie musiała po mnie wracać do domu
-taa..no ok,to o której mam przyjść?
-nie wiem..21:0 ?
-ok,to pa
-pa
*Koniec połączenia*
 Boże..ciągle ją oszukuję.I chyba wiem dlaczego..Znając życie..gdyby wiedziała,że ja i liam..coś..no wiecie..na pewno *przypadkowo* by się wygadała.A wtedy nie było by miło.Powiem jej..jak będziemy pewni co zrobić.
Wróciłam do salonu.Liam oglądał moje zdjęcia z dzieciństwa,poustawiane w ramkach  na półkach.
Zaszłam go od tyłu.
-nie oglądaj tego haha -powiedziałam
-urocze dziecko-zaśmiał się
-grube dziecko
-oj tam oj tam i tak byłaś śliczna
-haha nie prawda
-praawda-odstawił zdjęcie i spojrzał na mnie
-czemu mi się przyglądasz ?mam coś na twarzy ?
-niee wyglądasz całkiem przyzwoicie..tylko..lubie twoje oczy
-haha dzięki, twoje też są niczego sobie
-niczego sobie ?-uniósł brwi
-dobra..sam tego chciałeś -są straszne
-gdybyś nie była taka słodka,wyszedłbym 10 minut temu -zaśmiał się
 -dobrze wiedzieć
Przyciągnął mnie do siebie i znowu pocałował.
-musimy robić to częściej- odparł
-zdecydowanie-uśmiechnęłam się-ej a co z tą niespodzianką ?
-właśnie..dzwoniłaś do Sidney ?
Pokiwałam głową.
-zbieraj się,jedziemy
-nie powiesz mi gdzie co nie ?
-jak ty mnie dobrze znasz
3 minuty później jechaliśmy już do miejsca "niespodzianki".
-ej..-powiedziałam
-co ?
-harry wie..o..tym,że całowaliśmy się u niego w domu..- dziwnie było mi o tym mówić
-co ? skąd ?! - połączenie zmieszania i totalnego zaskoczenia
-widział nas
-świetnie
-ale nie powie nic Danniele
-jesteś pewna?
-tak - to nie było raczej przekonujące
-a właśnie..jutro spotykam się z danniele
Spojrzał na mnie pytająco
-wiem..dziwne..zadzwoniła do mnie i chciała się spotkać w sturbucksie
-wow..mam was śledzić ? - nagle zmienił ton
-haha niby po co
-wiesz..nigdy nie wiadomo czy cie nie zaatakuje,mówie ci,ma czasem takie odchyły haha
Wybuchnęliśmy śmiechem
-okeej..zaczynam się bać
-i prawidłowo -kiwał głową,gdy to mówił
10 minut później zatrzymaliśmy się pod Nando's
-i to jest ta niespodzianka tak ? - spojrzałam na niego miną wtf
-niee no co ty..przyjechaliśmy po coś na wynos,przed nami długa droga - powiedział wysiadając z auta
-ahaaa..ok..
Już wchodziliśmy do restauracji..gdy zauważyłam Nialla i Zayna w środku wgryzających się w grilowane kurczaki
-kurde..mogłem się domyślić,że będą tu siedzieć
-i co teraz? zmieniamy lokal ?
-niee..no co ty..po prostu wejdziesz sama..poczekam w samochodzie, raczej nie zapowiada się,żeby za chwilę wychodzili -spojrzeliśmy na ich stolik > jednym słowem WOW
-oni tak zawsze-powiedział
-jezuu..gdzie oni to mieszczą ?
-szczerze,nie mam zielonego pojęcia -rozłożył ręce - ok..trzymaj mój portfel..
-płacę za siebie
-bez przesady,zapłacę
-upieram się
-ja też
-co ty też ?
-no upieram się  haha
-nie chce,żebyś za mnie płacił -
-daj spokój..ludzie zaczynają się na nas dziwnie patrzeć,radziłbym skończyć tą bezsensowną konwersację..dobrze wiesz,że i tak wygram
-pff
-nie pffufuj tylko trzymaj -powiedział rozbawiony podając mi portfel 
Poddałam się,to już i tak za długo trwało.Nie mogliśmy przecież stać tam cały dzień.
-no dobra..co mam kupić ?
-dla mnie 2 burgery z podwójną piersią z kurczaka + duże frytki i cola  a ty co chcesz?
-zależy jak długo bedziemy jechać
-2godziny z czyms
Wytrzeszczyłam oczy
-co ?!
-bez obaw nie mam zamiaru cie wywieść i zgwałcić. -wtedy przypomniał sobie wydarzenia z ostatnich dni - .boże,przepraszam nie chciałem,zawsze coś palne
-nic się nie stało,spokojnie - uśmiechnęłam się
-jesteś za dobra
-a ty za głupi haha
Spojrzał na mnie z miną "jeszcze możesz co cofnąć"
Wybuchnęliśmy śmiechem
-dobra..to ja wezme duże frytki colę i wegetariańskiego burgera
-jesteś wegetarianką- był zdziwiony
-niee no co ty
-haha już się bałem
-bez obaw -poklepałam go po ramieniu-no to idę,zaraz wracam
-czekam w samochodzie -powiedział,a ja weszłam do środka
Niestety,żeby dostać się do kasy,musiałam minąć stolik, przy którym siedzieli Zayn i Niall
Z góry było wiadomo,że mnie zauważą.I tak też się stało
-oo czeeść Graace ! - wydukał Horan napchany kurczakiem
-jezuu niall kultura -powiedział malik wycierając twarz niallera usmarowaną sosem -przepraszam za niego i cześć
-haha cześć ,co słychać ?
-właściwie nic specjalnego,byliśmy w szpitalu u hazzy,wychodzi w poniedziałek
-oo to dobrze-
-taa..a ty jak się czujesz?
-całkiem całkiem -uśmiechnęłam się-dobra,trochę mi się śpieszy..więc narazie
-do zobaczenia
-paa - pomachał mi niall
Odwróciłam się i poszłam do kasy.Na szczęście przede mną stał tylko jakiś facet..szybko zamówiłam,poczekałam jakieś 5 minut aż mi to wszystko zapakują..trochę się tego nazbierało..ale jakoś się zabrałam i kierowałam się do wyjścia..jakiś koleś otworzył mi drzwi i chwila moment- stałam przed autem Liama.
-mogłem iść sam..ledwo cie widać z pod tych toreb- powiedział rozbawiony
-haha jeszcze żyje
Wziął ode mnie torby,otworzyłam mu drzwi,wrzucił wszystko na tylne siedzenia.
A minutę później wyjeżdżaliśmy z parkingu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Baaaaaaaardzo przepraszam za niedodawanie rozdziałów przez tak długi czas..ale w pewnym momencie nie wiedziałam co pisać..i miałam naukę,a później zachorowałam.No,ale już jest także mam nadzieję,że wam się spodoba.Btw pod ostatnim rozdziałem dziękowałam za 7600 wyświetleń..dziś blog ma już 11400 :)
Jeśli już tu jesteś to skomentuj ! :)A jeśli pod tym rozdziałem nie będzie przynajmniej 15 komentarzy to następnego, nie będzie
No i dzięki,że wchodzicie ♥

Sunday 5 February 2012

Rozdział 11

Miała miły głos..tzn w miarę miły..właściwie bez emocji.Ale byłam pewna,że nie ma zamiaru mnie zabić ,także..
-heej -powiedziałam nieco niepewnym tonem
-przed chwilą dowiedziałam się,że leżysz w szpitalu..boże Grace wszystko w porządku ?-byla naprawdę przejęta
Odetchnęłam.
-ee.. tak nic mi nie jest,jeszcze żyję więc myślę że jest ok
-heh,to dobrze-miałam wrażenie,że się uśmiechnęła-ale co ci się właściwie stało ? liam nie chciał mi nic powiedzieć przez telefon
Gdy usłyszałam jego imię,poczułam lekkie ukłucie zazdrości.I TO raczej nie powinno mieć miejsca.Tak jakby tym jednym słowem przypomniała mi,że Liam jest nadal jej chłopakiem i nie mam wpieprzać się w ich życie.
-napadnięto mnie-odparłam
-co ?! kto to zrobił ?
Chwila zastanowienia.Kłamać? Czy powiedzieć prawdę?
-nie wiem,było ciemno..i..nie widziałam jego twarzy - skłamałam
-ou..współczuje ci.Może odwiedzę cię  jutro ?
-jutro o 10:0 wracam do domu
-tak szybko cie wypisują ?
-no tak,nie dolega mi nic poważniejszego niż kilka siniaków,musiałam tylko zostać dzień na obserwacji
-aaa..to w takim razie co powiesz na kawę  i lody ? Starbucks ? Sobota ? Pasuje ci ?
Zgięło mnie w pół.To raczej nie był najlepszy pomysł..ale niby co miałam jej odpowiedzieć ?'Sory nie mogę się z tobą widywać bo przypominasz mi,że twój chłopak cie ze mną zdradził ?! Tak ,właściwie całowaliśmy się w domu Harrego i tak chyba coś do niego czuje ?!"
-taak,jasne czemu nie -odparłam najbardziej swobodnym tonem na jaki mogłam się tylko zdobyć
-ok to jesteśmy umówione,muszę już kończyć więc do zobaczenia!
-pa
*Koniec połączenia*
No to się wkopałam-pomyślałam zamykając laptopa.Postanowiłam odpuścić sobie Plotkarę.
Wtuliłam się w kołdrę i pochłonięta różnymi scenariuszami sobotniego spotkania zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Otworzyłam oczy.Przez okno wpadały jasne promienie słońca,które swoim blaskiem oświetlały cały, szpitalny pokój.Spojrzałam na zegar- 08:32.Ziewnęłam,przeciągnęłam się i z trudem zwlekłam z łóżka.
Poszłam do łazienki.Odkręciłam kurek w umywalce i przemyłam twarz zimną wodą.Spojrzałam w swoje odbicie.Wróciły wydarzenia z wczorajszego dnia.Tak,wolałabym ich raczej nie pamiętać.Ale zamiast wpuszczać w siebie jeszcze więcej idiotycznych myśli,weszłam pod prysznic.
Gdy owinięta w biały ręcznik,szukałam ubrań w torbie przyniesionej tu wcześniej przez mamę..zadzwonił telefon.Mama.
-Halo ?
-Będę w szpitalu za 20 minut,bądź gotowa
-tak wcześnie ? pielęgniarka mówiła,że wypis dostanę o 10:0
-zmiana planów,opowiem ci na miejscu,musze kończyć pa
-no ok,pa
Właściwie im szybciej stąd wyjdę tym lepiej.Rzuciłam ipoda na łóżko,zgarnęłam bieliznę,czerwone rurki,białą koszulkę i czarny kardigan po czym wróciłam do łazienki.
Po kilku minutach ubrana - i na ile to było tylko możliwe ogarnięta-pakowałam moje rzeczy do wielkiej,czerwonej torby.Szybko się z tym uwinęłam i chwilę później byłam gotowa do wyjścia.Zegar wskazywał 09:02,znając życie mama i tak się spóźni więc rozłożyłam się na sofie i włączyłam Mtv.Z racji iż było przed 10:0 puszczano jakiś program muzyczny.Leciał akurat nowy teledysk jessie j.Sięgnęłam po ipoda.Zadzwoniłam do Sidney.Odebrała po 3 sygnale.
-no hej - rzuciła -przyjdę cię odwiedzić koło 15:0
-właśnie..nie przychodź do szpitala,za chwilę przyjedzie po mnie mama i wracam do domu
-oo to świetnie,w takim razie wpadnę do ciebie o 15:0,obejrzymy nowe odcinki seriali,musimy nadrobić zaległości.Kupię coś do jedzenia,masz jakieś konkretne życzenia ?
-hmm..słoik nutelli ! -wykrzyknęłam
-to żadne życzenie,dobrze wiesz,że i tak bym go kupiła-na sto procent przewróciłam oczami
-no racja,w takim razie zaskocz mnie
-ok, to pa
-pa
Taak..popołudnie i wieczór spędzony z S na oglądaniu serialii i opychaniu się słodyczami to było coś czego było mi teraz trzeba.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i wtedy do pokoju weszła mama.
-gotowa ? -zapytała
Wyglądała tak jak zwykle,czyli..eleganckie ubranie i idealnie ułożone włosy.Nawet minimalne zaniedbanie nie wchodziło w grę.No cóż taka właśnie była.Perfekcyjna.I tego też wymagała ode mnie.Starałam się jak mogłam,ale wiedziałam,że i tak pewno nigdy jej nie dorównam.
-tak jestem-odparłam
Wstałam,wzięłam torbę i wyszłyśmy z pokoju.Szłyśmy długim,jasnym korytarzem..nagle mama zatrzymała się i powiedziała,że mam tutaj na nią zaczekać,po czym zniknęła za drzwiami z napisem "Dr
Usiadłam na jednym z krzeseł przy ścianie i obserwowałam małą,może roczną dziewczynkę,która uciekała swojej mamie.Zaczepiała każdą osobę,która stała jej na drodze.Kocham małe dzieci,są takie słodkie i ładne.I mimo,że mam dopiero 17 lat nie mogę doczekać się swojego.Nagle dziewczynka podbiegła do mnie.Uśmiechnęłam się do niej i złapałam za rączkę.Mała zaczęła się kręcić wokół własnej osi.To było coś w rodzaju tańca.Wtedy podbiegła jej mama,wzięła ją na ręce i powiedziała do mnie:
-przepraszam bardzo,od kiedy nauczyła się chodzić nie mogę za nią nadążyć-kąciki jej ust uniosły się w górę
Kobieta miała najwyżej 25 lat,włosy proste do ramion i duże niebieskie oczy.
-nic się nie stało-odparłam
-Chodź Chloe musimy cię nakarmić
Zniknęły w jednym z pokoi,a z gabinetu pani doktor wyszła mama.
-i załatwione -powiedziała machając mi przed oczami jakąś kartką.Zorientowałam się,że to mój wypis.-Chodźmy
Kilka minut później siedziałyśmy w samochodzie i zapinałyśmy pasy.
Gdy wyjeżdżałyśmy z parkingu odezwała się mama
-teraz musimy jechać na policję
Zamurowało mnie.
-CO? po co ?!
-no jak to po co?musisz złożyć zeznania-odparła opanowanym tonem
-ale teraz ?
Byłam w szoku.Nie ustaliłam żadnej wersji z Harrym.Co będzie jeśli on powiedział,albo powie policji coś zupełnie innego niż ja ?!Ok..nie jest dobrze-zaczęłam panikować
-dostałam wczoraj zawiadomienie,że masz się tam dziś zgłosić..ale ..coś nie tak ? mam wrażenie,że zbladłaś- spojrzała w moją stronę
-zdaje ci się,wszystko w porządku
Później nastąpiła cisza. Mama skupiła się na drodze,a ja zastanawiałam się co teraz zrobić.Po wczorajszej 'rozmowie' z Hazzą,raczej nie miałam ochoty do niego dzwonić..ale nie miałam wyjścia.
Więc, gdy tylko dojechaliśmy na komisariat,powiedziałam mamie,że muszę do łazienki.Mama zapytała jakiegoś faceta gdzie jest toaleta,ten pokazał palcem długi korytarz
-ostatnie drzwi w prawo -powiedział
Pognałam w wskazaną stronę,weszłam do łazienki i jak tylko upewniłam się,że jestem sama wybrałam numer Hazzy.
-słuchaj przepraszam za wczoraj..w sumie to z kim jesteś to twoja sprawa i nie powinienem się wtrącać-był nieco zmieszany,ale chyba był szczery-wybaczysz ?
-już o tym zapomniałam
-no to ok-poweselał
-była u ciebie policja ?
-nie,dzisiaj mają przyjść
-no to dobrze..słuchaj musimy ustalić jakąś wspólną wersję..
-powiemy prawdę
-co ? niee..
-bo ?
-bo nie chce,żeby mama dowiedziała się co mi zrobił..nie chce żeby ktokolwiek o tym wiedział
-chyba żartujesz..musi odpowiedzieć za to co zrobił,może w końcu go zamkną
-i tak nic mu nie udowodnią
-wystarczą nasze zeznania,żeby był pod opieką kuratora
Milczałam
-słuchaj nie wiem jak ty,ale ja powiem prawdę,muszę kończyć, na razie ,zadzwonię później
Rozłączył się.
Ok..przywarłam do ściany,zamknęłam oczy i zrobiłam kilka wdechów,po czym spojrzałam w lustro.Harry miał rację.Nie powinnam kłamać.I na pewno lepiej będę się czuła,gdy wyznam prawdę.Poprawiłam włosy i wróciłam do mamy,która siedziała na dwuosobowej czarnej,skórzanej kanapie.Na mój widok wstała
-gotowa ? 
Przełknęłam ślinę i pokiwałam przytakująco głową.
Za około dwie minuty siedziałyśmy w gabinecie policjanta,który przedstawił się jako : Pan Gibben.
Był to łysiejący facet koło 40..przypominał jednego z tych gości,którzy w przerwach w pracy opychają się pączkami i piją hektolitry kawy.
-Więc..Grace..opowiedz mi co się stało w tamtą noc..
-co dokładnie ?
-może zacznij od początku-powiedział,splatając ze sobą dłonie i wyciągając się na obrotowym krześle
Spojrzałam na mamę,siedzącą po mojej prawej stronie.Nie miałam pojęcia co powiedzieli jej lekarze o moim stanie i jak przyjmie to co zaraz tutaj powiem.
-więc..byłam umówiona w parku z Harrym..
-Harrym Stylesem tak ?
Pokiwałam głową i kontynuowałam.
-zapomnieliśmy ustalić dokładnego miejsca spotkania..więc dzwoniłam do niego,ale nie odbierał..dlatego szłam dalej..
-szłaś po 22:0 sama w parku ?! to niebezpieczne-znowu mi przerwał
-tak,wiem..
-dobrze,kontynuuj..
Dziwne,że mama jeszcze milczała.
-więc,jak mówiłam..szukałam Harrego..i wtedy pojawił się..-przerwałam
-kto się pojawił ?
Poczułam na sobie ich spojrzenia
-..Jake Mason..
-Jake Mason ? Kto to taki? -zainteresował się Gibben
Bałam się spojrzeć na mamę.Skierowałam wzrok na moje dłonie.
-poznałam go właściwie wczoraj..jego rodzice byli z moimi na kolacji a my poszliśmy do kina - wymamrotałam pod nosem
-dobrze..więc co wydarzyło się dalej ?w parku..
-on był pijany..-moje ręce nagle zaczęły drżeć,a całe ciało przeszedł chłód-..krzyczał na mnie ,zaczął dotykać..bałam się..
I wtedy po raz pierwszy odezwała się mama
-dziecko,co ty mówisz ?! - niemal wykrzyknęła-dlaczego kłamiesz?!
-proszę się uspokoić -powiedział poważnie policjant
-nie kłamię..-wyszeptałam-mój głos był ledwie słyszalny
-nie wierze..może to był ktoś inny ? -prosze posłuchać- tym razem zwróciła się do pana Gibbena -ja rozmawiałam z tym chłopcem..i zapewniam pana,że nie byłby w stanie zrobić czegoś takiego.jest z dobrej rodziny...bardzo przepraszam za córkę,ona nie wie co mówi,jest jeszcze na lekach,dopiero co wróciliśmy ze szpitala..
-proszę pani..Grace jeszcze nie skończyła..i mam wrażenie,że lepiej będzie gdy pani opuści gabinet..- odparłam spokojnie policjant
-no chyba pan żartuje ?! nigdzie się nie wybieram..-poprawiła się na krześle
-w takim razie nalegam,aby pani się uspokoiła i pozwoliła córce dokończyć zeznawać
Miałam wrażenie,że gdyby krzesło nie miało bocznego oparcia,leżałabym już na podłodze.Domyślałam się,że mama nie przyjmie tego najlepiej..no ale nie spodziewałam się,aż tak złej reakcji.Nigdy nie widziałam jej jeszcze tak roztrzęsionej i podminowanej.W tej sytuacji nawet ja byłam przerażona
-..Grace..czy on ci zrobił krzywdę ? tzn..czy on cie zgwałcił ?- starannie dobierał słowa
-nie..nie zdążył..
Miałam wrażenie,że mama odetchnęła.
-więc co wydarzyło się dalej ?
-wtedy pojawił się Harry..odepchnął go..no i z Jakiem było jeszcze 3 innych gości..i Jake kazał im zająć się Harrym..no i widziałam jak go biją..wszędzie była krew,ja nie mogłam nic zrobić..i wtedy on znowu zaczął mnie dotykać,całować.-głos mi się łamał-.i rozpinał mi sukienkę..ale nagle,jeden z tych 3 powiedział mu ,że Harry się nie rusza ii wtedy się przestraszyli i uciekli..potem znalazłam telefon i zadzwoniłam na pogotowie..to wszystko co wiem..
-no dobrze..jesteś pewna,że niczego nie pominęłaś ?
-nie na pewno nie
-a wiesz kim była ta trójka ?
-nie znam ich,i nie widziałam z bliska ich twarzy..było ciemno
-ok..możesz podać mi adres tego Jake'a Masona ?
-ale..ja nie znam jego adresu.-odparłam już bardziej spokojnym tonem
-a pani ?-zwrócił się do zdenerwowanej mamy
-nie wiem czy mogę udzielać panu takich informacji..-zaczęła..
-nalegam,niech pani nie utrudnia śledztwa,to dla dobra pani córki..
-ma pan jakąś kartkę ?
Podał jej notes i długopis.Zapisała coś po czym zapytała:
-to wszystko ? śpieszymy się..
-tak..jakbyśmy czegoś potrzebowali to jesteśmy w kontakcie
Wyszłyśmy przed budynek.Mama milczała.Ja też.Bałam się powiedzieć cokolwiek.Dręczyło mnie tylko jedno..dlaczego mi nie wierzy ?!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dobra..rozdział wyszedł nudny..no trudno
W każdym bądź razie jeśli już tu wchodzisz to mogłabyś zostawić komentarz ? Dla ciebie to tylko chwila..a mi napisanie jednego rozdziału zajmuje kilka godzin więc chce wiedzieć czy jest sens to pisać.
I dziękuję za ponad 7600 wyświetleń :)