Wednesday 28 December 2011

Rozdział I

Poniedziałek . Dzień jak co dzień . Po drugiej lekcji udałam się z Sidney na stołówkę . Jak zwykle  pełna .W końcu była pora lunchu .Usiadłyśmy przy 'naszym' stoliku . Rzuciłam swoją torbę na krzesło obok .
-Idę po fytki i colę,przynieść ci coś ? - zapytałam moją przyjaciółkę
-Ee..tak, dla mnie to samo- odpowiedziała- po czym szybko dodała,że nie mam zapomnieć o ketchupie.
-Ok..
Poszłam do kolejki.Była ogromna.Podczas ,gdy liczyłam ludzi,którzy stali przede mną ktoś dotknął mojego ramienia.Wzdrygnęłam się i automatycznie obróciłam w kierunku 'tego kogoś'. I WOW ! Jaki przystojniak!
Od razu zrobiłam się czerwona jak burak.Bynajmniej miałam takie wrażenie.Przez kilka sekund-które według mnie trwały wieczność- patrzyłam się jak idiotka w te jego wielkie, zielone oczy.Po czym w końcu wykrztusiłam.
-Ee..cześć.
-Cześć- odpowiedział nieznajomy
Cisza..właściwie nie wiem ile staliśmy i gapiliśmy się na siebie.W końcu doszło do mnie,że ktoś musi przerwać te milczenie dlatego spytałam.
-Więc?..
-Co więc.. ?- odparł lekko zmieszany chłopak
-Dotknąłeś mnie.Więc chcesz czegoś czy jak ?
-Aaa..tak. Przepraszam.Yy..chciałem się po prostu przywitać.Nie widziałem Cię  nigdy.Jesteś nowa ?
-Właściwie tak.Ale chodzę tu do szkoły już od kilku tygodni.I też nigdy Cie nie spotkałam.
-Aha.Nie widziałaś mnie bo byłem na wycieczce szkolnej z moją klasą.Dwa tygodnie w Alpach.
-Oo to fajnie. Nigdy nie byłam w Alpach.
-Żałuj,że nie pojechałaś !- powiedział- szeroko się przy tym uśmiechając.Przy okazji JEGO UŚMIECH BYŁ POWALAJĄCY. Aż zakręciło mi się w głowie.
-Uwierz,żałuję.
-Ej !Tak miło nam się rozmawia,że zapomniałem się przedstawić.Harry Styles.Ale znajomi mówią na mnie Hazza albo Harold- powiedział podając mi swoją rękę.
-Grace.Grace Winslet.- odparłam z uśmiechem-ściskając jego ciepłą dłoń.
-Grace..bardzo ładne imię - rzekł mój nowy znajomy.
-Hm..dzięki.Znowu zaczęliśmy na siebie patrzeć.Właściwie przeszywał mnie swoim głębokim spojrzeniem.Poczułam,że się rumienię dlatego szybko odwróciłam wzrok.

-Słucham ?- spytała mnie pani Colchester,która pracowała w naszej stołówce.
Spojrzałam w jej stronę.
-Poproszę dwie porcje dużych frytek+ ketchup  i dwie cole.
-10,50 - odpowiedziała pani po czym znikła gdzieś na zapleczu.
Wyjęłam portfel z tylnej kieszeni jeansów,po czym zaczęłam szukać drobnych. Moje 'poszukiwania' przerwał Harry, o którego istnieniu przez chwilę zapomniałam.
-Ja poproszę to samo co koleżanka- powiedział Hazza do p. Colchester,która nagle wyłoniła się z zaplecza z moim zamówieniem.
-Dobrze,ale po kolei- najwyraźniej nie była w dobrym humorze.
Wyłożyłam na ladę odliczone banknoty,wzięłam fytki i cole po czym ruszyłam w stronę Sidney, czytającej najnowszy numer Voug'a.Jednak,zdążyłam zrobić tylko 2 kroki,a zatrzymał mnie Harry
-Ej czekaj !
-em..Co?
-gdzie idziesz ?
-do stolika ?- odpowiedziałam lekko zirytowana
-chodź usiądziesz z nami- powiedział Hazza,wskazując palcem stolik po przeciwnej stronie pomieszczenia.Spojrzałam w tamtym kierunku.Przy dużym okrągłym stole siedziała czwórka chłopaków.Wszyscy byli przystojni. Jezu..gdzie oni wszyscy do tej pory byli ?! Zaczęli mi machać.Byłam lekko zdziwiona no,ale odmachałam.
Moje zmieszanie zauważył Harold:
-hahaha,nie zwracaj na nich uwagi to przygłupy.
-haha ok..- odparłam,a na mojej twarzy wykwitł uśmiech warty milion dolarów.
-No więc jak ? Siadasz z nami ? -nie dawał za wygraną
-Yy..nie mogę. Czeka na mnie moja przjaciółka.-wskazalam nasz stolik
-Więc idź po nią i obie usiądźcie z nami.
-No nie wiem..
-Proszę,zrób to dla mnie - odparł ciągle zacieszając.
-No dobrze.Zobaczę co da się zrobić.- odpowiedziałam.
Właściwie nie wiem czemu zgrywałam taką niedostępną.Harry od razu wpadł mi w oko.Właściwie sama się sobie dziwie,że tak zwyczajnie z nim rozmawiałam.Zawsze jestem taka nieśmiała.Unikałam jakichkolwiek kontaktów z nieznajomymi.A teraz ? WOW
Hazza poszedł do swoich kumpli a ja do Sidney.
-Gdzieś ty była tyle czasu ?! - wykrzyczała mi w twarz
-Była kolejka..a po za tym..poznałam przed chwilą najpiękniejszego chłopaka jakiego w życiu widziałam !!
Te jego wielkie ,zielone oczy matko..a te włosy jezuu..-krzyczałam nieźle przy tym gestykulując.
 -Czekaj! Spokojnie.wdech i wydech..co to za chłopak ? jak się nazywa ?- przerwała mi S
-HARRY !!
-U nas w szkole jest tylko jeden Harry..ty chyba nie mówisz..o nie..- S zakryła twarz rękoma
-Dokładnie Harry Styles. O co ci chodzi ? Co z nim nie tak ?- dopytywałam
-No wszystko! On i ten cały jego zespół ONE DIRECTION..jak ich widzę to mi się niedobrze robi.
- ?! Przestań..co w nich jest takiego złego ? - odparłam zdezorientowana. Patrzałam się na Sidney jakby była jakimś outsiderem.
-No jak to co ? Wszystko. Uważają się za nie wiadomo kogo..a Zayn,ten czarny to palant. Wiesz jak on się zachowuje ?! Wykorzystuje każdą laskę ,a potem je rzuca. - wyjaśniała mi Sidney.
Spojrzałam się na stolik chłopaków.Wyglądali naprawdę sympatycznie.Wgl nie wiedziałam o co chodzi S.
-Daj spokój..nie wiem jak inni ,ale Hazza jest genialny! Miły,uprzejmy i w dodatku słodki.Jak można nie lubić kogoś tak wspaniałego ?! A tak wgl czy ty kiedykolwiek z nimi rozmawiałaś ?
-No..niby..niee..ale Grace daj sobie z nimi spokój i przestań o nich mówić, bo robi mi się niedobrze.-odparła moja przyjaciółka.
 -Ta..no to mamy problem..- mówiłam bardzo powoli..
-JAKI PROBLEM ?! - powiedziała baaardzo głośno S
-bo..Harry zaprosił mnie do ich stolika..no i ciebie też..ii tak jakby się zgodziłam i powiedziałam,że za chwilę przyjdziemy..
-CO >?! - przerwała mi Sidney i zaczęła się dusić.
- Jezu..spokojnie..przecież to nic takiego...- wstałam z miejsca i zaczęłam grzebać w torebce szukając mojego Iphona.Gdy go znalazłam spojrzałam na godzinę. 09:50. Czyli do końca przerwy na lunch zostało niecałe 10 minut.
-NIE MA MOWY- stanowczo odparła Sidney.Kończąc już swoje frytki.
-Daj spokój..chodź..poznasz ich i zmienisz o nich zdanie,zobaczysz.A po za tym do końca przerwy jest już niewiele czasu. Nie bedziemy musiały siedzieć z nimi przecież kilku godzin tylko niecałe 10 minut.
Zrób to dla mnie! Proszę Proszę Proszę !!- błagałam ją
-Skończ już. ! Nie możesz iść sama ?
-Ee.. nie ?!
-Czemu ?
-Bo nie..samej tak jakoś dziwnie,a po za tym nie zostawię Cie.- spojrzałam na nią błagalnym,słodkim wzrokiem,niczym kot ze shreka.Zadziałało. Zawsze działa.
-No dobra..ale tylko na  chwilę- powiedziała S po czym ruszyłyśmy w stronę stolika chłopców.

Byłam trochę zestresowana. Nie jestem najlepsza w zawieraniu nowych znajomości.Ale..chyba czas to zmienić.Kilka sekund później stałyśmy już nad ich stolikiem.Harry gdy nas zobaczył wstał i zacieszając  powiedział do kumpli :
-Mówiłem,że przyjdą !!
-No tak mówiłeś,bravoo HAROLDZIE! - wykrzyknęli chłopcy prawie równocześnie.
Sidney nie wyglądała jak najszczęśliwsza osoba na świecie,ale wiedziałam że się stara dlatego nic nie mówiłam.Stałyśmy tak jeszcze kilka sekund po czym Harry zrzucił na ziemię swoją torbę i zrobił nam miejsce. Usiadłyśmy.
-To Grace Winslet- powiedział Hazza -wskazując na mnie- a to..
-Sidney. Sidney McCartney.- dokończyła moja przyjaciółka.
-Chłopcy wstali i zaczęli się z nami witać.Chwilę to trwało.Później zaczęliśmy rozmawiać.
-Jak było w Alpach ? - spytałam
Nagle wszyscy zaczęli mówić. To nic,że nie zrozumiałyśmy ani słowa. Oni byli po prostu uroczy.
-Spokojnie..ludzie - powiedział Liam - przecież w ten sposób niczego się nie dowiedzą- uśmiechnął się w naszą stronę.
-Właśnie- wyraził swoje zdanie Niall napychając się kawałkiem pizzy.
-Ogarnij się Nialler. W towarzystwie nie mówi się z pełną buzią- powiedział zayn- po czym spojrzeliśmy na blondasa i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-A jeśli chodzi o te Alpy..to było całkiem fajnie. Niezłe jedzenie i te stoki ..ale koniec o nas - powiedział Harry- Skąd jesteś Grace ?
-Z Polski a dokładniej z Warszawy- odparłam.
-Ahaa..
Dzwonek.Koniec przerwy.
-Fajnie sie z wami rozmawiało,ale musimy już iść.Mamy angielski -powiedziałam do chłopców wstając ze swojego miejsca.
-Właśnie..- po raz pierwszy odezwała się Sidney.
Chłopcy także wstali i zbierali swoje rzeczy.
-My mamy już koniec.O 17:0 spotykamy się u mnie. Jakaś pizza,tv..Przyjdziecie ? - powiedział Harry
-Proszę zgódźcie się !- wykrzykiwała na przemian reszta.
-No jasne,że będziemy.Tylko podaj adres-
Poczułam lekkie ukłucie w boku. To S mnie uszczypnęła.Ignorowałam ją.
-Zapisz sobie..39 clifton cresent WA6 7PW
Wyjełam z torby notes i długopis.Zapisałam adres. Po czym Harry rzekł:
-Dasz mi swój nr telefonu ?
-Tak..678438492
-Zadzwonie- powiedział Hazza
 -Będę czekać- uśmiechnęłam się po czym razem z Sidney poszłyśmy na lekcję Angielskiego.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
hahahah zjebałam to wiem .
no cóż .trudno

5 comments:

Dream said...

Nie zjebałaś! Mnie się podoba =)
Ale z doświadczenia wiem, że własne wypociny z rzadka się podobają xD
Czekam na następny ;) Ciekawe czy S się do nich przekona...
Pozdrawiam xx

zmiloscidojedzenia said...

haha dzięki :D
kolejny rozdział pojawi się jutro
xx

truskawkowymus said...

moim zdaniem ekstra
klaudia jestem z ciebie dumna hahaha :D

zmiloscidojedzenia said...

hahahaha XD

Olga956 said...

Mi też się podoba ;D Fajnie zaczynasz, oby tak dalej :D